Wernisaż i wystawa fotografii z ostatniego projektu były zwieńczeniem mojej pracy i potwierdzeniem, że marzenie zostało zrealizowane. Często obracam się w temacie realizacji marzeń, ale życie nauczyło mnie, że one same się nie spełniają, należy im pomóc, trzeba działać. Wykonałem to i cieszę się tak samo mocno jak przy każdym zdjęciu, które robiłem moim bohaterom w podróży po Gambii. Widząc radość tych ludzi czułem, że robię coś dobrego dla siebie i innych. Wspomnienia zostały dla każdego z nas i jeszcze dla moich gości wernisażu, którzy przeznaczyli swój czas na spotkanie ze mną, moją fotografią i pamiątkowe zdjęcie z Instax. Wszystko, aby każdy mógł się poczuć wyjątkowo. Dokładnie tak jak moi bohaterowie z Gambii.
Jestem szczęściarzem, bo dorastałem w czasach „fotografii na papierze”, a to jest bardzo duża różnica w dobie dzisiejszej cyfryzacji. To inny proces oglądania i podziwiania zdjęć. Ostrożnie wyjmowałem zdjęcia z pudełka, by jedno po drugim, z uwagą, przeglądać i patrzeć, co na nich jest. Nie było pośpiechu, za to otaczała mnie magia. Szczególnie, gdy jakieś zdjęcia oglądałem pierwszy raz. Wspomnienie radości, kiedy tato przyniósł wywołaną kliszę z jednej z naszych podróży lub kilku domowych imprez. Lubię od czasu do czasu, po tylu latach, wrócić do rodzinnego domu i otworzyć tę starą walizkę z fotografiami. Poczuć dokładnie to, co kiedyś, bo w tej kwestii nic się nie zmieniło. Każdą fotografię oglądam, trzymając ją w swoich dłoniach, wspominając dzieciństwo i szalone lata nastoletnie. Papierowe zdjęcia z rodzinnego domu zainspirowały mnie, aby właśnie w ten sposób pokazać innym podróż do Gambii i spotkania z ludźmi. Choć każde z nich było krótkie i ulotne, pozostawiły nam cudowne wspomnienia. Tym razem nie tylko w naszej pamięci, ale zapisane również na „papierowych zdjęciach”. Pewnie wielu z moich bohaterów wróci do swojego zdjęcia niejeden raz, usiądzie gdzieś w cieniu i trzymając je na swych dłoniach, wspomni tę krótką chwilę. Czas spotkania z nieznajomym.
Ponoć moi bohaterowie zasłużyli na to miejsce, za co serdeczne podziękowania należą się dla Mocnego Kadru, który, po pierwsze, objął patronatem medialnym mój projekt i, po drugie, pomógł zorganizować wernisaż i wystawę w Kawiarni Kafka, która mieści się w budynku Miejskiej Biblioteki Publicznej w Opolu. O wyjątkowości tego miejsca świadczy możliwość podziwiania połowy ekspozycji z zewnątrz, nawet przy zamkniętych drzwiach. Kolory i uśmiechnięte twarze zachęcają do wejścia, kiedy tylko kawiarnia będzie otwarta. Można wstąpić, zamówić dobrą kawę, usiąść i wpatrywać się w fotografie, które dają do myślenia i mentalnie przenoszą na chwilę w inny świat.
Jeszcze za dnia, kiedy wieszałem fotografie, kawiarnia była pusta, przypadkowi klienci przyglądali się powoli uzupełnianym witrynom okiennym. Z każdym obrazem emocje rosły, a w głowie rodziły się pytania. Czy ktoś przyjdzie, zainteresuje się, czy promocja mojego wydarzenia zachęci do przyjścia na mój wernisaż? Obawy to podobno dobry stan, bo świadczą o tym, że to, co człowiek robi, jest dla niego ważne. Kiedy wybija godzina „zero” i z każdą minutą sala się zapełnia, dociera do mnie, że to, co robię, ma sens. Przychodzą najbliżsi, znajomi, ale również ci, których nie widziałem od paru lat, przybywają też tacy, których nawet bym się nie spodziewał i ci, których wcześniej nie znałem. Wracam wciąż wspomnieniami do tego dnia, który za sprawą przybyłych gości kolejny raz pokazał, jak ważny jest człowiek, bo można robić, wieszać swoje zdjęcia, ale lepiej, a nawet najlepiej, kiedy patrzy się z na nie z innymi.
Miało być tak samo, jak w czasie podróży po Gambii i realizacji projektu. Radość, uśmiech, rozmowy i zdjęcie na pamiątkę. Natychmiast, od ręki, żeby każdy uczestnik wernisażu mógł poczuć się jak bohaterowie „Projektu Pełną Gambią”. Zabawa z fotografią Instax pokazała wszystkim, że nie ma znaczenia, gdzie się jest, skąd pochodzi i w jakich realiach żyje… radość z jednego, małego zdjęcia jest wszędzie taka sama. Z tak zaplanowanym wernisażem każdy mógł oderwać się na chwilę od swojej codzienności, dostając do tego wspomnienia na dłoniach.
Ekspozycja dostępna od 11 marca do 7 kwietnia 2016
Kawiarnia Kafka przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Opolu, ul. Minorytów 4
Czynna pn.-pt.: 09:00 – 20:00; sb.-nd.: 11:00 – 18:00
Szczególne podziękowania dla sponsora wydruków, który poprosił o anonimowość. Szanując jego decyzję, pozostaje mi jednak podziękować tym wpisem za pomoc w realizacji projektu.
Piękna wystawa, chciałabym ją zobaczyć na żywo. Gratuluję pomysłu i wykonania!
Powiem ci, że miałem podobnie z moim pierwszym wernisażem. Ta swoista niepewność czy ktokolwiek przyjdzie zobaczyć zdjęcia i posłuchać prelekcji, ale podobnie jak ty byłem mega zaskoczony frekwencją :). Jak będziesz z wystawą we Wrocku to koniecznie daj znać.
Nie omieszkam dać znać. Wszystko wskazuje na to, że będzie we Wrocławiu 😉
Fajnie, nostalgicznie mi się wpis przeczytał. Chyba zatęskniłam za wernisażami i za tymi emocjami: uciec, zostać, ktoś przyjedzie, jakie będą mieć miny, co będą mówić, będzie fajnie czy strasznie…? 😉 Robiłeś te zdjęcia na negatywach, slajdach? Ja mam na tyle mocne przywiązanie do fotografii tradycyjnej, że cyfrową w ogóle uważam za inny gatunek ekspresji wizualnej…szkoda, że eksploatacja jest tak droga…Pomysł na wystawę świetny i lubię Twoje fotografie 🙂
Dziękuję! Moje zdjęcia robiłem lustrzanką, a ich małe Instaxem. Cieszę się, że moje fotografie podobają się również Tobie 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Czasem często wysłać zdjęcia nawet tam gdzie można 🙂 Papier to papier 🙂
Fotografia to mój sposób na życie i największa pasja. Przywożę piękne zdjęcia z podróży, dalekich i bliskich. Na co dzień towarzyszy mi fotografia ślubna, reportażowa i komercyjna. Charakter i klimat zdjęć idą w parze z moją osobowością. Dobry fotograf umie patrzeć na świat i dostrzegać piękno tam, gdzie pozornie go nie widać, a z połączenia pasji, wiedzy i wrażliwości powstają najlepsze zdjęcia.