Maroko, to nie jest tak jak myślisz. Nie odbierz mnie źle. Zaskoczyłeś mnie swym pięknem, różnorodnością, którą masz w naturze. Długo u Ciebie nie byłem i powiedzenie, że nie ważne ile chwila trwa, ale co w niej jest, ma tutaj sens. Bo jak dla mnie to zobaczyłem dużo. W ciągu dziesięciu dni poczułem smak kuchni marokańskiej, chłód zimnych gór, gorące promienie słońca i chrzęszczący w zębach piasek Sahary. Odczułem też coś więcej… skąpą otwartość mieszkańców.
Czy poznałem Cię choć w połowie, wiedząc, że przejechałem twój kraj niemalże wzdłuż i prawie wszerz? Pewnie nie. To jednak wystarczyło mi, by odkryć twoje piękno, a w każdym dniu, oprócz arabskiej muzyki, otrzymywałem coś więcej. Zaskoczenie.
Pierwsze kilometry dróg kojarzyły mi się właśnie z tym krajem, z drogą do Wielkiego Kanionu. Wszystko jak w stanie Colorado i Arizona. Na szczęście to wszystko minęło. Przy pierwszych kilometrach towarzyszył mi jeden kolor, maksymalnie dwa. Brąz ziemi, który czasem zmieniał się w czerwień. Każdy z tych kolorów miał różną intensywność, w zależności od danego miejsca, w którym akurat byłem. Reszta to szarość, której moje oko fotografa kochającego intensywne barwy nie uznaje za kolor. O niebieskim nie wspomnę, bo niebo, na szczęście, wszędzie jest takie samo.
Z daleka wyłaniało się pasmo gór Atlas. Prężyły się w oddali, jak bohaterowie przy wręczaniu medali. Trud krętych dróg na ich szczyty rekompensowały widokiem pięknych dolin, skąpo wyściełanych zielenią. Ciekaw byłem, co kryje się dalej. Stanąłem najwyżej jak mogłem, by sięgnąć wzrokiem poza horyzont. Bezskutecznie. To może i dobrze, bo miałem powód, by jechać dalej.
Pojechałem więc dalej, oddalając się od gór. Miałem wrażenie, że już jestem daleko od nich. Obejrzałem się jeszcze za siebie, tak dla sprawdzenia, czy mnie nikt nie goni. One tam były i tak już zostaną. Ten widok zostanie na długo w pamięci. Majestatyczne i potężne i jednak bardzo niebezpieczne. Czym jest to miasto w obliczu tych gór, jak mały staje się przy nich człowiek? Wie tylko ten, kto tam był lub jest.
Kolejne widoki, następne miasta. Wszystko budowle dosłownie ulepione z gliny, nie odróżniające się kolorem od górskiego tła. Ich prosta i urzekająca architektura wprowadza niezwykłą harmonię, która nie przeszkadza w niczym naturze, nie burzy jej porządku. Gubiąc się między domami, człowiek ma wrażenie, że przeniósł się do czasów mesjasza lub innych proroków. Jakby nic się tam nie zmieniło od niepamiętnych lat. Kolejne wsie, jeszcze bardziej oddane naturze. Wszystkie domy wklejone w skały, niczym jaskółcze gniazda, ukryte przed ciekawskim spojrzeniem. Jedynie anteny satelitarne na glinianych dachach zdradzały aktualną datę.
Stanąłem naprzeciwko Sahary, w odległości kilkunastu kilometrów. Już z tego miejsca robiła wrażenie, podkreślając swoją potęgę i nieskończoność. Jaka ona jest w Maroku? Co odróżnia ją od tej w Tunezji? Zadawałem sobie nieustannie to pytanie. Na pierwszy rzut oka to kolory, dokładnie ich intensywność. Jak to jest możliwe, że mimo wypalającego słońca, kolory pozostają nienaruszone, jakby igrały sobie z promieniami, które potrafią przecież wypalić każdy kolor z palety barw.
Karawana jedzie dalej, a ja razem z nią. Jednak dalsza podróż to wygodny samochód. Po drodze rzuciły mi się w oczy te łodzie. Tak jakby spokojnie czekały na kolejne wypłynięcie. Zanim odpłyną w swój kolejny rejs, ja docieram do wyznaczonego przez siebie celu. Do plaży, o której słyszałem, czytałem i widziałem w katalogach, czasopismach. Wszędzie i zawsze zachwyt był taki sam. Przyznaję, że miałem to samo. Magiczny, niemalże dziki zakątek, dające możliwość wyciszenia się przy niestrudzonych falach oceanu.
Kolor w Maroku pojawia się wraz z ludźmi. W szatach, które zdobią człowieka. Tym mnie, cudowna kraino, również zaskoczyłaś. To było zdziwienie, bo takich barw i różnorodności się tu nie spodziewałem. Intensywne, mocne, nasycone. Wszystkie cechy, którymi można podkreślić kolory tych szat. Trudno mi określić, czy któryś kolor przeważał. Jedno mogę stwierdzić, że są one dla wszystkich. Dla młodych, starych, kobiet i mężczyzn. Każdemu po równo. Kolor przyciąga ludzkie oko. To fakt. W naturze daje to pewien sygnał. Uważaj, nie podchodź. To będzie bolało.
Subiektywnie odczułem to od nich: Marokańczycy po prostu tacy są. To moje pierwsze odczucia. Nie jestem z tych, którzy wchodzą z butami do czyjegoś domu, nie jestem tym, który kradnie czyjeś spojrzenia. Nikt nie zarzuci mi, że jeśli jestem nieproszony, to co się dziwię, że mogę dostać maczetą po głowie. Oj nie. Zatrzymuję się i obserwuję. Bywają chwile, że nie wyciągam aparatu. Kto mnie zna, ten wie, że tak jest.
Tym razem obserwowałem nieśmiało, niepewnie. Pomimo że nikt nie spojrzał mi w oczy, to miałem wrażenie, że ktoś mnie ciągle obserwuje. Od czasu do czasu trafiały się tylko przypadkowe spojrzenia. To nie było dla mnie. Uciekłem w inne miejsce, z dala od tych miast, gdzie mogę mieć szansę na spotkanie z otwartością, życzliwością. Takich miejsc nie brakuje. Spotkałem w nich ludzi, których spojrzenia zapamiętam na dłużej. Każde z nich kryje tajemnicę i z każdym możemy wyczytać inną historię życia. Jaką? tego nie powie fotografia, to zostanie dla nas tajemnicą.
Po tym wszystkim pozostał jeszcze smak. Nie tylko ten przygód, ale również kuchni, która słynie za bardzo dobrą. Marokańczycy uważają za najlepszą. Czy tak jest?
Przyznaję się, że nie spodziewałem się, że za podróż do Ciebie dostanę tak dużo. Maroko, jesteś dla mnie zaskoczeniem. W jednym dniu dniu palące słońce, bezkres piasku, przeplatające się dwa kolory, a następnego dnia pokazujesz swoje kolejne oblicze. Zmieniają się barwy, krajobraz i temperatura. Zieleń, ciemny brąz, a w tle szare góry…
Mariuszu, ogromnie dziękuję za ten tekst i te zdjęcia. To mnie uspokoiło mocno, ponieważ wydawało mi się, że przestaję być wiarygodna w swoich zachwytach nad Marokiem.
Ja tylko napisałem prawdę 🙂 Dla mnie Maroko daje dużo wrażeń. Co do ludzi, w rzeczy samej, jest z nimi skomplikowanie. Jednak tego już nie przeskoczę. Maroko powala na ziemię wiele innych krajów, np. Kubę, która nie ma tyle do zaoferowania co właśnie to piękne Maroko 🙂
Cieszę się, że mogłem przenieść Cię wspomnieniami do Maroku 🙂
Karolina, może to tylko efekt tęsknoty za tym krajem 🙂 Moje odczucia są subiektywne. Nie ukrywam, że najbardziej oczarowała mnie natura i krajobrazy Maroka.
Uwielbiam zdjęcia ludzi – świetne ujęcia! Arabska kuchnia jest przepyszna i przez te zdjęcia aż się zrobiłam głodna 😛
Niesamowite kolory masz na tych zdjęciach, zwłaszcza krajobrazy mi się strasznie podobają 🙂
Maroko to moja pierwsza wielka podróżnicza miłość. Pierwszy raz pojechałam w 2008 na miesiąc uczyć się języka i kultury. Od tamtej pory byłam jeszcze 2 razy i na tym się nie skończy.Też nigdy bym się nie spodziewała, że zakocham się w tym kraju.
A zdjęcia twarzy ludzi są po prostu bajeczne. Udało Ci się ująć chwilę.
Maroko ma to do siebie, że można się w tym kraju zakochać. Uchwycić chwilę to mój cel w każdej podróży z aparatem 🙂
Zastanawiam sie, jak zmienilo sie Maroko przez te wszystkie lata, kiedy mnie tam nie bylo? Ja spedzialam w tym kraju tylko dwa tygodnie, a byl to niesamowity czas! Rowniez nie moglam uwierzyc, ze w jeden dzien mozna zobaczyc, przezyc cztery pory roku, przeniesc sie do krainy z tysiaca i jednej nocy. Poznac wszystkie przejawy ludzkiej natury w tak krotkim czasie. A jednak. A do tego te barwy, o ktorych piszesz, piekne rekodzielo, i ten najpiekniejszy czlowiek, spotkamy w lokalnym (nie turystycznym) autobusie, z ktorym tak bardzo chcielismy sie porozumiec, ale zabraklo jezyka. Do Maroka jeszcze wroce, poszukac nowych miejsc i odwiedzic te znane, ktore przyjely mnie z otwartmi rekoma. Kilka miejsc pomine:)
tez miałam skojarzenie z jaskółczymi gniazdami: http://spacerpomolo.blogspot.com/2015/03/atlas.html?view=snapshot
zapraszam 🙂
Super zdjęcia u Ciebie. Dodaje blog do ulubionych 🙂 Jak ja zobaczyłem te domy w skałach przypomniały mi się jaskółcze gniazda u moich dziadków na wsi. Cała jedna ściana była oblepiona tymi gniazdami. Jako mały chłopak, siedziałem tam godzinami, obserwując ich życie. Dziwię się, że nie zostałem ornitologiem 🙂
Wspaniałe ujęcia. Bardzo pięknie to wszystko napisałeś.
Przepiękne fotografie, zwłaszcza portrety i pustynne krajobrazy! Po niedawnej podróży do Maroka, również 10-dniowej, odwiedzeniu kilku miast i przejechaniu kilkuset kilometrów – nadal wiem, że jeszcze muszę wrócić chociażby na pustynię, do glinianych wiosek, na południe – tyle tam jeszcze do zobaczenia. A po Twoim poście mam ochotę wrócić tam jeszcze prędzej niż planowałam i zobaczyć, te wszystkie miejsca, których nie wdziałam, a które zdaję się być magiczne. Zazdroszczę górskich i pustynnych bezkresów.
Maroko, i mnie uwiodłeś wszystkimi zmysłami 🙂 pozdrawiam
Fotografia to mój sposób na życie i największa pasja. Przywożę piękne zdjęcia z podróży, dalekich i bliskich. Na co dzień towarzyszy mi fotografia ślubna, reportażowa i komercyjna. Charakter i klimat zdjęć idą w parze z moją osobowością. Dobry fotograf umie patrzeć na świat i dostrzegać piękno tam, gdzie pozornie go nie widać, a z połączenia pasji, wiedzy i wrażliwości powstają najlepsze zdjęcia.