Chwytam momenty swojego życia jak tylko mogę, łapię je pełnymi garściami. Wszystko po to, abym kiedyś nie żałował, że czegoś nie zrobiłem, nie wykorzystałem możliwości lub też zmarnowałem czas. Już tak mam, że czasem muszę się oderwać, a kiedy widzę, że w grafiku jest przysłowiowa luka to wiem, że nie zmarnuję tej chwili, tego momentu. Odkładam pracę na bok, pakuję co niezbędne w spontanicznej podróży z naciskiem na aparat, który stanowi nieodzowny element mojej codzienności. Trudno już mi bez niego funkcjonować, w sumie jak wielu z nas. Przecież dzisiaj wszyscy jesteśmy fotografami, którzy nie rozstają się ze swoimi aparatami w smartfonach. Ja jestem jednym z nich. Dzisiaj bez tego się nie ruszam. Mało tego dzisiaj mogę być właśnie tylko z nim, małym smartfonem, bo duży sprzęt, świadomie zostawiam w domu. Wszystko po to, aby z poczuciem pewności i lekkości, uchwycić ten moment w tym portugalskim oderwaniu się.
Trzy dni w stolicy Portugalii są niczym delikatne muśnięcie o tramwaje w wąskich uliczkach Lizbony. To tylko moment, w którym możemy najpierw dostrzec, a później uchwycić w kadrach piękno tego miasta. Nie zrażałem się, że tak mało czasu na to miejsce było przeznaczone, bo nie ważne ile moment trwa, ale co w nim jest i tylko ode mnie zależy jak bardzo to wykorzystam. Co w nim będzie, co dostrzegę i uchwycę w kadrach mojej fotografii. Zobaczyłem trochę, ale było dokładnie tak jak sobie wyobrażałem, wykreowałem przez zdjęcia innych, filmy w telewizji i opowieści znajomych. Wąskie uliczki, przez które przeciskają się ikony miejskiej komunikacji i choć człowiek zrobił już setne zdjęcie, to ciągle miał niedosyt w fotografowaniu ich. Przestałem nawet chować swój smartfon do kieszeni, jakbym mocno trzymał się zasady, że najlepszy aparat to nie ten, który mam przy sobie, w dłoni, a nie w kieszeni. Czasem też zadzierałem nosa, aby zobaczyć, co dzieje się ponad głowami przechodniów i za nic miałem wiszące pranie w oknach od strony głównej ulicy. Patrzyłem też na pędzące chmury, który pięknie komponowały się nad kolorowymi domami Lizbony. Wszystko jak z pocztówki …
Już sobie wyobrażam, ile kłódek miłości byłoby na nim, jeśli tylko byłby dostępny dla pieszych. Kiedy tak patrzyłem na niego, zaczęła mi się podobać jego niedostępność. Wielka, majestatyczna konstrukcja, która jest niczym na wyciągnięcie ręki to jednak nie można jej dotknąć. Jest się tak blisko, a jednak można nacieszyć nią tylko oczy, bądź przemierzyć po niej w pędzącym samochodzie. Może właśnie ta niedostępność mostu prowokuje wszystkich do fotografowania go i to z każdej możliwej perspektywy. Do wielu uśmiechnie się szczęście i będzie mogło popatrzeć na niego z góry i jeszcze do tego uchwycić to na swojej fotografii. Jestem szczęściarzem, bo też mogłem to zrobić i każdą inną możliwość fotografowania wykorzystywałem do granic możliwości. Wystarczyło, że pojawił się w polu mojego widzenia, a już wyciągałem swój smartfon z kieszeni, aby zrobić kolejne zdjęcie. Z lewej, prawej, z dołu i jeszcze drugiego dołu. Przybliżałem, oddalałem, na wszelki możliwy sposób wykorzystywałem aparat w moim smartfonie. Choć zdjęć zrobiłem mnóstwo, to ciągle czułem niedosyt… a może i dobrze, bo to on właśnie zaprowadził mnie w ostatnią noc w wyjątkowe miejsce, gdzie znalazłem ten, kadr, to światło, to czego szukałem. Czułem się spełniony.
Warto zatracić się w Lizbonie, a jeszcze lepiej wyjechać gdzieś poza nią. Pewnie dlatego, że potrzeba mi równowagi i kolejnych doznań, a czułem, że tam dalej dostanę nowe wrażenia. Będę mógł oddychać świeżym powietrzem, napoić swój wzrok kolejnymi widokami. I najważniejsze… przekonać się na własne oczy, że poza miastami, nad brzegiem oceanu jest dokładnie tak jak w folderach reklamujących Portugalię. Zobaczyć tę intensywność kolorów, o której tak wiele osób mówi lub pokazuje na swojej fotografii. A na koniec poczuć jeszcze raz tę przestrzeń, która napełniona gorącym od słońca powietrzem, pozwoli naładować baterie, które po powrocie do codzienności, pozwolą mi długo pozostać w stanie oderwania. Wszystko się zgadzało.
Siadam wygodnie, nie śpiesząc się nigdzie. Gdy moje oczy spokojnie poszukują idealnego kadru to jednocześnie podziwiam miejsce, do którego dotarłem, zachwycając się tym, co dostrzegam. Choć na pierwszy rzut oka, fale gwałtownie rozbijają się o skały, to ja oczami wyobraźni widzę jak te same fale stają się niczym anielskie włosy owijające sobą te bezbronne kamienie. Wpatruję się bez końca, zastygam w bezruchu i tylko czasem niesforna mała fala, podmywa mi rozgrzane za dnia stopy. Na szczęście ten uspokajający szum oceanu jest na tyle silny, że nic nie jest w stanie mnie ruszyć z miejsca. Nie liczę czasu tylko ilość zdjęć, które zrobiłem. Przyznaję, że mógłbym tak bez końca, ale gwiazdy, których przybywało na niebie dawały już do zrozumienia, że czas skończyć ten dzień, który dawno jest już nocą.
Oderwana chwila w Portugalii to kolejna moja fotograficzna podróż, na którą zabrałem ze sobą tylko i wyłącznie smartfon, pełniący rolę głównego i jedynego aparatu fotograficznego. To była kolejna podróż ze smartfonem ASUS, na którą tym razem zabrałem model ZenFone Zoom S. To właśnie nim chwytałem momenty, zamykając wszystko w kadrach mojej fotografii. Choć zdaje sobie sprawę, że smartfon nigdy nie zastąpi mi aparatu systemowego to jednak nie boję się ruszać w takie podróże tylko z nim. Pewnie dlatego, że poznałem bardzo dobrze możliwości, jakie dają dzisiaj smartfony, zapewniając jakość zdjęć na bardzo dobrym poziomie. Dzisiaj nikt nie rozstaje się ze swoim smartfonem, wszyscy jesteśmy fotografami, bądź wszyscy nimi możemy być. Pod warunkiem aby świadomie uchwycić ten moment, wykorzystując maksymalnie możliwości tego, co ma się przy sobie. Ja to właśnie robię, bo doskonale wiem, że ograniczenia są w głowie. I ta właśnie ostatnia myśl, zainspirowała mnie do stworzenia kolejnego wpisu dotyczącego fotografii mobilnej. Znam nawet już tytuł: „FOTOGRAFIA SMARTFONOWA… ograniczenia są tylko w głowie.
GDY POJAWIĄ SIĘ PYTANIA…
To wszystko może wydawać się nieprawdopodobne, ale to jednak jest fakt, to wszystko zrobiłem smartfonem, dokładnie modelem ZenFone Zoom S. Nie miałem drona, lunety. Miałem tylko telefon, statyw, power bank, którego używałem czasami, bo bateria jest potężna. Ja wykorzystałem potencjał tego smartfona, który posiada zoom optyczny, długi czas naświetlania, rewelacyjny dla mnie autofokus i najważniejsze- możliwość zapisu zdjęć w RAWach. To wszystko składa się na to, że mogę powiedzieć, że jest to smartfon przeznaczony dla osób, którzy świadomie chcą wykorzystywać jego potencjał. Jeśli ktoś zapyta o specyfikację to zapraszam na stronę ASUS. Tam nie brakuje informacji technicznych. A gdy pojawią się pytania merytoryczne… to służę pomocą 😉
Oderwany właśnie trafiłam na Twojego bloga, bo szukałam informacji o Zenfonie Zoom S i trafiłam właśnie na Twoją stronę. Muszę zacząć od tego, że mega masz zdjęcia. Gratuluję!!!
Dobra, chciałam się spytać o ten model Zoom ale pojawił się też Zenfone 4 PRO i czytałam i czytałam, ale nie do końca rozumiem. Zapytam wprost, który jest lepszy, albo, który Ty polecasz i czy masz jakieś rabaty? 🙂
Cieszę się, że podobają się również Tobie moje zdjęcia. Ja zapraszam też na mój instagram https://www.instagram.com/oderwany/
Co do tych dwóch modeli to zapraszam do specyfikacji na stronie ASUSa, dla ułatwienia szukania podsyłam linki:
https://www.asus.com/pl/Phone/ZenFone-Zoom-S-ZE553KL/
https://www.asus.com/pl/Phone/ZenFone-4-Pro-ZS551KL/
Tam możesz sobie wszystko sprawdzić na spokojnie.
Tak ogólnie to oto parę różnic. Bo jak jeden i drugi mam obiektyw optyczny to jeden ma ekwiwalent 59 mm a drugi 50 mm. Duża różnica jest w baterii Zoom ma 5000 a PRO 3600
To tak na szybko, ale myślę, że na spokojnie możesz dopatrzeć się jeszcze innych różnic przeglądając specyfikację 🙂
W razie pytań pisz 🙂 Pozdrawiam
Lizbona jest niezwykle fotogeniczna. Widziałam całe rzesze fotografów w stolicy znad Tagu, którzy robili urocze portrety Lizbonie. Szczególnie pięknie wygląda wschód słońca nad Tagiem, więc nie dziwię się pasjonatom „dobrych ujęć”, że wczesna godzina balansująca między nocą i dniem, potrafi magnetyzować pasjonatów teleobiektywów i nowoczesnych smartfonów.
Coś w tej Lizbonie jest, że chce się tam być i nawet wracać 🙂
Dziękuję, za odwiedziłaś również Lizbonę w mojej fotografii smartfonowej 😉
Hej, przeglądając Twoje zdjęcia i czytając wpisy zapragnęłam zostać fotografem podróżniczym (to samo uczucie, gdy po spotkaniu z Mirosławem Hermaszewskim zapragnęłam polecieć w kosmos☺). Kiedyś uważałam, że fotografia nie jest sztuką, ale po zapoznaniu się z twórczością Sebastiao Salgado, Sandro Miller, fotografow wegierskich (obecna wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie) i Twoja zmienilam zdanie. Jestem ciekawa co uważasz o zdjęciach Salgado, o Jego projektach?
Cześć Katarzyno, Dziękuję za tak piękny komentarz. Cieszę się, że moje fotografie mogą tak działać. Hermaszewski? Oj tak, zdecydowanie po spotkaniu z nim mogę lecieć w kosmos. Fotografia to sztuka patrzenia, dostrzegania i czucia… przynajmniej w fotografii podróżniczej, reportażowej. Tak ja myślę. Sebastiao Salgado? Mogę słuchać go godzinami a kolejnymi godzinami oglądać jego zdjęcia. Chciałbym podążać taką drogą…
Najbardziej konstruktywne warsztaty See Bloggers. Jestem przekonany, że teraz kiedy będę robić zdjęcia smartfonem to będę widzieć trojpodzial a w myślach usłyszę Twój głos jak powiedziałeś, jak to jest ważne ?
Ps Super strona!
Prosiłeś o ocenę Twoich warsztatów na See Bloggers to muszę to zrobić, bo zasługują na ocenę. To było za krótko, nie zorientowałam się kiedy minęły te dwie godziny. Twoje zdjęcia z opowiadaniem o ich powstaniu było mega. Nawet te czarno białe, ponoć nudne slajdy z podstawą kadrowania nabrały kolorów.
Dzięki!
Marzena
czyli powiedzenie, że czas szybko leci w dobrym towarzystwie ma sens 🙂 Dzięki wielkie, że przeznaczyłaś trochę swojego czasu i napisałaś 🙂 Jeśli w rzeczy samej było mało, to niebawem będą warsztaty całodniowe. Już zapraszam, szczegóły niebawem 🙂
Oderwany, uczestniczyłam w Twoich warsztatach fotografii mobilnej podczas SEE BLOGGERS. To była magia, rewelacyjne zdjęcia, do tego zrobione smartfonem. To jeszcze nic. Twój przekaz wiedzy teoretycznej, praktycznej a nawet i motywacyjnej sprawił, że bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w tych warsztatatach.
Tak trzymaj Oderwany!
Dziękuję serdecznie i bardzo się cieszę, że to było to. Nie ma nic lepszego, jak zadowolony uczestnik warsztatów 🙂 Pozdrawiam 🙂
Świetne zdjęcia – nigdy bym nie powiedział że zrobione smartfonem… Jednak ręka mistrza czyni cuda ☺Mam pytanko o ten telefon, bo czeka mnie wymiana mojego leciwego Samsunga galaxy S4, polecasz tego Asusa z czystym sumieniem – jako smartfon nie tylko do fotografii oczywiście ☺ Pozdrowienia!
Paweł, wielkie dzięki za słowa uznania 🙂 To nie cuda to świadome wykorzystanie możliwości tego co miałem przy sobie i to co cały czas mam 🙂 Moje sumienie będzie czyste jeśli polecę Ci ten model ZenFone Zoom S, którym robiłem zdjęcia w Portugalii, ale ten, który miałem w Azji też jest godny polecenia. W rzeczy samej te smartfony są stworzone do robienia zdjęć, a przy okazji do dzwonienia. No ale, to już chyba standard, że każdy, kto szuka dla siebie nowego smartfona to najpierw pyta o aparat no i o wielkość matrycy. Dla mnie walka o wielkość już się skończyła. Nawet w lustrzankach moich zszedłem z 5DMII na 6D. Liczy się w smartfonach bateria, a ta w zoomie ma duże pole do popisu i trzyma tak długo, że czasem nie jestem w stanie stwierdzić, kiedy ostatni raz ładowałem. Doświadczając posiadanie ZenFone a mając na uwadze, że przecież są inne marki to te drugie są dla masowego klienta z wyższego segmentu cenowego. Jeśli mam wydać na ZenFone Zoom S 1990 złotych i mieć taką jakość to biorę to. Dołączam linki z cenami zakupowymi https://goo.gl/oj511V oraz https://goo.gl/DTZGs2A w razie kolejnych pytań służę pomocą 🙂
Czy używa pan jakiegoś takiego małego teleobiektywu co się nakłada na telefon? Czy zbliża na maksa w telefonie, bo niektóre zdjęcia są tak blisko uchwycone, a przecież jest odległość. Myślę tu o tych plażach z lotu ptaka i jeszcze to nocne z Lizbony co tam most widać. Pytam bo piękne te zdjęcia a będę wymieniać telefon.
🙂 Nie używam żadnego teleobiektywu 🙂 korzystam natomiast z drugiego obiektywu. Z drugiego, bo model ZenFone Zoom S, ma właśnie dwa. Dwie ogniskowe 25 mm oraz 59 mm. Można również jeszcze korzystać z zoomu cyfrowego x12, ale na tym zdjęciu nie jest on użyty. Tak więc zdjęcie zrobione na obiektywie 59 mm i bez dodatkowego przybliżania w post produkcji. Plaża dokładnie tak samo, wszystko na 59 mm, a zdjęcie zrobione z klifu. Wychyliłem się na ile rozsądek mi pozwolił i nacisnąłem spust migawki 🙂
Ciekawe jak dużo siedziałeś przy każdym zdjęciu. Jak robiłeś w rawach to można je gdzieś zobaczyć?
Pytanie chyba bierze się z niedowierzania, że można zrobić smartfonem takie zdjęcia. Odpowiadając na Twoje pytanie, to siedziałem dużo mniej niż przy zdjęciach komercyjnych, a RAWy można obrabiać z pozycji smartfona wykorzystując z aplikacji. Uwierz mi, że dużo mniej czasu przeznaczyłem na wywołanie tych zdjęć, niż przygotowanie tego całego wpisu. Przy okazji pytania, RAW wysłałem Ci wetranferem na Twój adres email, który podałeś przy komentarzu.
Czadowe, może w rzeczy samej nie ma co zabierać nawet kompakta ze sobą tylko robić fotki komórką… tylko jak to robić, bo nic nie wychodzi a przynajmniej nie tak 🙂
Dzięki wielkie 🙂 Co do kompakta to przyznaję, że sprzedałem swojego. Mam lustrzanki do pracy komercyjnej i smartfony, które robią robotę 🙂
Fajny blog i świetnie piszesz. Zapisałam się do Newslettera i zostaję Twoją fanką. Piękne zdjęcia!
Znowu Pan rozwalił system! W sumie jak ktoś nie robi zawodowo zdjęć to po co duża lustrzanka, jak wystarczy teraz smartfon. No ludzie robią telefonami, ale walą zdjęcia na potęgę, zamiast się przyłożyć do roboty ? A tak na marginesie to nie wiedziałem, że Asus robi telefony ? ale mam laptopa i jest spoko.
Uważam, że w dobie takiego rozwoju trzeba na początku nauczyć się skutecznie korzystać ze smartfonu, bo największym błędem, jaki można popełnić to lekceważenie jego możliwości. Później zostaje tylko praca nad tym co i jak się widzi. Jeśli nie będzie pracy nad kadrem, w którym chcemy zatrzymać wydarzenie, krajobraz, człowieka to nie staniemy się fotografem
PS. Cieszę się, że mogłem przekazać Ci dobrą nowinę z tymi telefonami, a laptop? Też mam taki z napisem ASUS 😉
Zaciekawiło mnie to zdjęcie gwiazd co wrzucileś na Instagram i weszłam na Twój blog. Rewelacyjne zdjęcia. Chyba bym musiała tak napisać pod każdym postem! Przyznaję, że trudno aż w to uwierzyć, że to zdobione smartfonem, ale trzeba Ci wierzyć ?
beata.sypek@wp.pl
Dziękuję za komplement pod każdym postem 😉 Co do zaciekawienia to gwiazdy zawsze przyciągają ;)Zostaje jeszcze wiara, że te zdjęcia zrobione są smartfonem…musisz mi uwierzyć 🙂
Wszystko ładnie i pięknie, tylko jak to wygląda na dużym formacie w druku, bo może fajnie wygląda w telefonie…
Aż mi się nasuwa pytanie, kiedy ostatni raz coś drukowałeś? ale nie mogę, nie wypada 🙂 A tak poważnie, to pewnie oprócz zdjęć przeczytałeś treść mojego wpisu… tam wspominałem, że ten model robi zdjęcia w RAWach, można dodać jeszcze, że dłużysz bok to 4280pix przy 300 dpi. Poprzedni model, który miałem ze sobą w podróży po Azji nie robił w RAWach, a wydruki są doskonałe. Dziękuję za odwiedzenie mojej strony i wolnej chwili zapraszam na obejrzenie zdjęć na większym monitorze. Jestem przekonany, że będzie dobrze 😉
Robię 🙂 Niebawem pojawi się informacja na ten temat. Pozdrawiam!
WOW!!! ALE ŻE KOMÓRKĄ???
Ja zaczynam bawić się fotografią, kupiłam sobie Canona 1000D, żeby robić lepsze zdjęcia w moich podróżach, a Ty mi tu pokazujesz, że można komórką. No ale patrząc na Twoje zdjęcia, to Ty to nawet zdjęcia chyba zrobisz puszką po konserwie 🙂
Robisz jakieś szkolenia?
Słowo „komórka” przechodzi już do lamusa 🙂 Musimy się przestawić na smartfony. Nie jest łatwo, wiem, ale taka kolej rzeczy, świat idzie do przodu. Trzymam kciuki za Twoje zdjęcia, no i podróże 🙂 Co do puszki po konserwie to w tym szaleństwie jest metoda 😉 Szkolenia? Robię i pewie niebawem coś będzie się działo w tym temacie. Zapraszam do śledzenia mnie na FB, tam pewnie pojawią się jakieś informacje 🙂
To ja mam pytanie. Czy Ty te zdjęcia obrabiasz w Photoshopie? Przyznaję, że jestem pod wrażeniem tych zdjęć, bo nie jeden z wypasioną lustrzanką takich nie zrobi ?
To ja odpowiadam 🙂 Photoshop jest dla mnie nieodzownym elementem w pracy. Zdjęcia robię w RAWach ( przeważnie, bo jednak nie zawsze) i w procesie ich cyfrowego wywołania używam PS, dokładnie mówiąc wtyczki Camera RAW, która obsługuje ten format.
Co do tezy z tymi innymi, to ja wychodzę z założenia, że każdy aparat jest na tyle dobry, na ile fotografujący jest w stanie wykorzystać jego możliwości 🙂
Fotografia to mój sposób na życie i największa pasja. Przywożę piękne zdjęcia z podróży, dalekich i bliskich. Na co dzień towarzyszy mi fotografia ślubna, reportażowa i komercyjna. Charakter i klimat zdjęć idą w parze z moją osobowością. Dobry fotograf umie patrzeć na świat i dostrzegać piękno tam, gdzie pozornie go nie widać, a z połączenia pasji, wiedzy i wrażliwości powstają najlepsze zdjęcia.