W życiu ponoć warto poszukiwać harmonii i równowagi. Trzeba jednak trzymać się zasady, że chcemy „i tego i tego” a nie „albo tego – albo tego”. Teraz w mojej podróży przyszedł moment na odpoczynek, wyciszenie, po głośnych ulicach, zatłoczonych pociągach i wielu innych sytuacjach, w których człowiek nie był wstanie usłyszeć swojego głosu. Czas zatrzymać się, odpocząć i nacieszyć się ciszą i spokojem. Trochę szukałem takiego miejsca w Tajlandii. Kiedy zobaczyłem to miejsce wiedziałem, że spędzę tu dłuższą chwilę. Pewnie dlatego, że miałem wrażenie, że ktoś wyłączył nagłośnienie. To mi odpowiada, bo mogę wsłuchać się w siebie, w spokoju, bez tłumu, zobaczyć dokładnie takim jakim się jest. Szybko spostrzegłem jeszcze inną zaletę tego miejsca, to czas. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że w mojej podróży płynie powoli. Tutaj on się zatrzymał i tylko wschód i zachód słońca przypomina o jego istnieniu. Wszystko jak na naturalnym, niekończącym się haju.
Odłożyłem na chwilę też aparat. Czas na przyziemne sprawy, na prozę życia 🙂 Pranie, zszywanie dziurawej kieszeni w spodniach, segregacja zdjęć, planowanie dalszej podróży. Wszystko to w przytulnej drewnianej chatce, gdzie taras służy za pracownię, szwalnię, kuchnię…
Poprzedni wpis
THE NEVERENDING STORY... podsumowanie
Następny wpis
PETRONAS TWIN TOWERS... do spełniania marzeń
8 komentarzy
Imponujesz mi coraz bardziej, o „zestawie do szycia” nawet bym nie pomyślała 🙂 Wiesz jak przygotować się do wyprawy.
Uff!!! Dobrze, że jako kobieta, nie spytałaś się, dlaczego w zestawie nie ma zielonej nici 🙂
Mario chętnie bym pomógł 😉 ale cóż… trzeba spinać plany a twoje plany jak ??? pozdrawiam w imieniu swoim i ekipy DD
Marcin, ja już swój plan spiąłem 🙂 Teraz tylko jeszcze badanie rynku, degustacje i wibracje. Pozdrowienia dla załogi i wypij Harnasia za mnie 🙂
Ostatnia fotka wiele mówi 🙂 aż się chce dołączyć z jakimiś nie-toczącymi butelczynami 😉
Dokładnie, mimo postawy zamkniętej, pozycja zaprasza na kapslowane 😉
