Birma zachwyciła mnie po pierwszych godzinach naszego spotkania. Już wtedy wiedziałem, że do niej wrócę. Szybko też znalazłem sposób jak to zrobić. Folder „Birma na później” to wirtualna skrzynka, w której skryłem zdjęcia, do których miałem wrócić minimum za rok. Minęło trochę więcej. Postanowiłem, że dzisiaj będzie ten dzień. Przyszedł na to czas.
Wyciągnąłem swoje cyfrowe klisze i z dystansem zacząłem wydobywać z nich wspomnienia. Przyglądając się zdjęciom, przypomniałem sobie jeszcze o notatniku z podróży. Musi gdzieś być, a razem z nim moje przemyślenia. Odnalazł się.
Pomimo, że minął tak długi dla mnie czas, nic bym w moim dzienniku z podróży po Azji nie zmienił, nie skreślił. Mógłbym jedynie poprawić tusz, by zapiski zostały na dłużej.
Usiadłem pod koniec dnia. To już będzie trzeci dzień. Siedzę na ulicy, dokładnie tak samo jak oni, zwyczajnie na ziemi. Wygodnie oparty obserwuję ich. Nic więcej nie robię. Patrzę, spokojnie rozglądam się, czasami wyciągnę aparat, aby zrobić zdjęcie. Takie normalne, do archiwum, jak ktoś na rowerze jedzie gdzieś. W głowie mi się kotłuje. Patrzę na nich i myślę o nas. Żyjących w innym świecie, skomercjalizowanym buszu. Czego nam brakuje do szczęścia? Do naturalnego uśmiechu. Nowego samochodu? Świecącego zegarka? Prestiżowej pracy?
W naszym świecie trudno jest żyć skromnie. Mamy zdecydowanie za duży wybór wśród tylu dóbr materialnych, nadmiar dziwnych pragnień. Do tego wszystkiego trudno się tego jakoś wyzbyć. Ścisk tych rzeczy zniewala nas, paraliżuje nasze swobodne ruchy. Zapominamy o zasadniczych sprawach. To może przeszkodzić w poruszaniu się i dążeniu do celu, czyli przed siebie. Przecież żyć to znaczy podążać do przodu.
Patrzę na nich, na to co mają, pomiędzy czym się poruszają. Na uśmiech, który pozbawiony jest troski, zmęczenia psychicznego, niepewności zapisanej na twarzy. Przyglądam się ich wolności, bo my mimo naszej pozornej dostępności do wszelakich dóbr, możliwości wyboru, nigdy nie mieliśmy tak mało czasu na życie jak teraz. Jesteśmy w innej karuzeli, która kręci się tak szybko, że trudno z niej wyjść, zatrzymać. Birma też ma swoją karuzelę, to pewne. Czy lepszą? Inną. Czy to co posiadają oni, a w naszych oczach jest niczym, nie stwarza ich bardziej szczęśliwych? Nie odpowiem.
Czy mamy im czego zazdrościć? Ja na szczęście nigdy i nikomu niczego nie zazdroszczę, bo tak naprawdę, nie wiem co przyniósł mu los. Mogę tylko potwierdzić prawdę, że my mamy piękne zegarki, a oni mają czas.
Dziękuję za miłe i ciepłe słowa. Cieszę się, że zdjęcia podobają się też innym 🙂
Fotografia to mój sposób na życie i największa pasja. Przywożę piękne zdjęcia z podróży, dalekich i bliskich. Na co dzień towarzyszy mi fotografia ślubna, reportażowa i komercyjna. Charakter i klimat zdjęć idą w parze z moją osobowością. Dobry fotograf umie patrzeć na świat i dostrzegać piękno tam, gdzie pozornie go nie widać, a z połączenia pasji, wiedzy i wrażliwości powstają najlepsze zdjęcia.