Każdy wyjazd z domu to dla mnie forma oderwania od edycji zdjęć, która, jak wiadomo, jest nieodzownym elementem pracy fotografa. Mogę zostawić, odłożyć na chwilę tę część, ale wiadomym jest, że fotografii w domu nie zostawię. Nie wyruszę z ideą, że nie będę robić zdjęć. Ja na szczęście od pewnego czasu, na moje krótkie, jak i długie podróże- zwane oderwaniem, pozbywam się ciężkiego sprzętu, opierając się tylko na aparatach w smartfonach. Jednak dźwigałem coś innego, co wydawało mi się niezbędne. Do tej pory, nawet na krótkie wyjazdy zabierałem ze sobą laptopa i to przede wszystkim w jednym celu. W przypadku braku dostępu do WiFi, chciałem mieć narzędzie do tworzenia kopii zapasowej moich wartościowych zdjęć.
Dzisiaj robienie kopi zapasowej zdjęć w chmurze to standard, ale co zrobić, kiedy nie mamy dostępu do internetu, a jedyna chmura to ta na niebie? Ja potrzebowałem i potrzebuję, aby dbać o swoje zdjęcia, robiąc ich kopie zapasowe, nawet jak nie mam dostępu do internetu. Czyli tak jak w tym przypadku, kiedy zdecydowałem być przez chwilę offline.
Potrzebowałem być na chwilę offline, wyłączyć się od tej całej intensywności spraw, która ostatnio bardzo się nasiliła. Czułem ciężar obowiązków, ilości pracy przy zdjęciach, szkoleniach, bycia aktywnym w mediach społecznościowych. Wszystkiego tego, co jest efektem rewelacyjnego dla mnie sezonu fotograficznego. A dopełnieniem jest jeszcze to, jak bardzo zaangażowałem się w promowanie idei fotografowania smartfonem.
Odłączyłem się na chwilę od świata internetu, bo chciałem poczuć wolność, choć na chwilę. Tu i teraz, bo na daleką podróż, zimowe oderwanie jeszcze chwilę muszę poczekać. Na szczęście tylko chwilę. Zrobiłem sobie przerwę, ruszając na kilka dni w pobliskie Karkonosze. Poczułem spokój, wolność i pewną lekkość, której wcześniej nie czułem. To wszystko dzięki temu, że tym razem nie zabrałem ze sobą laptopa… Ktoś może rzec, a po co chłopu ten laptop? Do możliwości tworzenia kopii zapasowych zdjęć. To dla mnie istotna sprawa, o czym mogłem przekonać się na własnej skórze. Raz niezrobiona kopia, zemściła się tym, że to właśnie te zdjęcia w oryginale straciłem bezpowrotnie.
Przed wyjazdem nawet nie sprawdziłem prognozy pogody. Stwierdziłem, że nie ma ona dla mnie znaczenia. Istotny miał być offline i wejście na Śnieżkę- to był mój cel. A idąc do celu staram się nie zważać na to, co może mnie zatrzymać pod drodze lub co gorsza zniechęcić do realizacji założonego planu. A on tutaj był oczywisty- zdobyć Śnieżkę. W tej drodze nie brakowało znaków, które przekonywały mnie do tego, aby zrezygnować. Wilgotne i mgliste powietrze dawało jasne sygnały, że do droga do celu nie ma sensu. Bo co więcej tam zobaczę, skoro otacza i przytłacza mnie mgła? Tym razem również nie uległem, bo trzymam się zasady, że jak nie sprawdzę to nigdy nie dowiem się jak jest. A było pięknie.
Dostałem prezent od natury, jakim były piękne chmury, czyli to, co lubię. Rzekłbym, że chmury trafiły się idealnie, bo świetnie pasują do mojej myśli przewodniej, jaką chciałem się z Wami podzielić. Mowa tutaj oczywiście moim sposobie na robienie kopi zapasowej, nawet jak nie mam WiFi.
Miałem szczęście! A to jest ten moment, w którym przygotowanie spotyka się z okazją. I tego nie brakowało. Celebrowałem ten czas. Wyciągnąłem smartfon, statyw i zacząłem odrywać się od swojej codzienności, tworząc kadry fotografii. Aby tuż po zachodzie słońca, z pięknymi zdjęciami zapisanymi w smartfonie i kopią zapasową wrócić do schroniska, a następnie do domu.
Do tego lekkiego wyjazdu offline pozbawionego laptopa oraz dostępu do internetu zainspirowały i przekonały mnie pendrivy do smartfonów, które w ramach współpracy i propagowania idei, że najlepszy aparat to ten, który ma się przy sobie posiada otrzymałem od firmy SanDisk. Dzięki nim, przekonałem się, że bez obaw mogę robić kopie zapasowe swoich zdjęć. Robiąc co na dwa sposoby. Jednym z nich to podłączenie bezpośrednio pendrive do smartfona i automatyczne tworzenie kopii na nim lub jak w przypadku Pendrive Wireless Stick przesyłanie zdjęć po własnym WiFi, które posiada ten pendrive.
Przekonałem się do tej formy zabezpieczenia moich zdjęć i mam teraz pewność, że nic nie wyleci mi z pamięci. Myślę, że mogę też powiedzieć, że najlepsza chmura do robienia kopii zapasowej, to tak którą mam zawsze przy sobie 🙂
Wszystkie zdjęcia w tym wpisie wykonane są oczywiście smartfonami. Jeśli zainspirowałem Cię do fotografowania smartfonem i chcesz, aby również i Twoje zdjęcia były jeszcze piękniejsze to zapraszam Cię do zakupu mojego poradnika: PIĘKNE ZDJĘCIA ZE SMARTFONA W ZASIĘGU TWOJEJ RĘKI, a jeśli jeszcze się wahasz to mam dla Ciebie kod rabatowy na jej zakup. Przy finalizacji zamówienia wpisz: SanDisk i zobacz za ile książka może być Twoja.
Ja widzę, że Ty tylko na Androidzie… A do jabłka też takie bajery są? Czy to już nie ten system?
W rzeczy samej Android jest mi bliższy 🙂 Co do pendrive do jabłka, to proszę bardzo 🙂 https://sandisk-store.pl/pl/pamiec-do-apple
Ktoś kiedyś mądry powiedział, że świat cyfrowy składa się z tych co robią kopie zapasowe i tych, którzy zaczną robić, choć o jeden raz za późno zaczną.
A tak poważnie, to ja nie wiedziałem, że są nawet takie pendrive. No ale w sumie ja też kiedyś nie wiedziałem, że można robić takie świetne zdjęcia smartfonem ?
Chyba tak jest, że często ludzie nie traktują aż tak poważnie zdjęć zrobionych smartfonem i nie robią kopii zapasowej. Te pendrive warte są uwagi. Przyznaję bez bicia, nie wiedziałam, że coś takiego jest 🙂
Jakimże smartfonem pan fotografował te przecudne górskie pejzaże ? 🙂 Ja po przemyśleniach i dzięki pana informacjom postanowiłem zakupić asusa zenfone zoom s . Przeszkadza mi trochę mała matryca ale zobaczymy. Czekam póki co na kuriera. pozdrawiam
Tutaj zrobiłem zdjęcia dwoma smartfonami. ZenFone 5 oraz ZenFone 4 Pro. Co do małej matrycy w Zoom S… to tu są zdjęcia zrobione tym własnie modelem https://www.oderwany.com/fotografia-smartfonowa-w-podrozy-po-portugalii/
Tymczasem pozdrawiam 🙂
Fotografia to mój sposób na życie i największa pasja. Przywożę piękne zdjęcia z podróży, dalekich i bliskich. Na co dzień towarzyszy mi fotografia ślubna, reportażowa i komercyjna. Charakter i klimat zdjęć idą w parze z moją osobowością. Dobry fotograf umie patrzeć na świat i dostrzegać piękno tam, gdzie pozornie go nie widać, a z połączenia pasji, wiedzy i wrażliwości powstają najlepsze zdjęcia.