Smartfon z dobrym aparatem to ten, który mam przy sobie i traktuję go jak swojego dobrego, zaufanego kompana. Pewnie dlatego, że doświadczam gigantycznego skoku jakościowego i bez wątpienia praktycznego. Mam też wrażenie, że powiedzenie iż najlepszy aparat to ten, który masz przy sobie, chyba jeszcze nigdy nie było tak wiarygodne jak w chwili obecnej. Ten postęp technologiczny sprawił, że zrobienie zdjęcia „komórką” nie przekreśla jakości z automatu. Wręcz przeciwnie daje mi nowe możliwości, które chętnie wykorzystuję.
Gdybym miał telefon z dobrym aparatem… powtarzałem od lat. Bo jakie by było to proste, aby w mojej kolejnej podróży, nie tułać się z ciężarem na ramieniu. Wyruszyć przed siebie, cieszyć się chwilą i jeszcze do tego przywieźć piękne fotografie z podróży… Chciałem to mam i kolejny raz sprawdza się powiedzenie, że trzeba uważać na marzenia, bo mogą się spełnić.
Podróżnicza fotografia smartfonem… czy to w ogóle ma sens? A jeśli ktoś zobaczy moje zdjęcia i powie, że muszę mieć duży i drogi aparat? Co z moim autorytetem? Co wtedy odpowiem? Powiem, że zdobyłem się na odwagę i ruszyłem w drogę z czymś innym, nowym, godnym zaufania. Zrobiłem to, ponieważ dzisiejsze możliwości smartfona dały mi przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa, które przejawia się w jakości tego, na czym najbardziej mi zależy. Dały mi także coś jeszcze, dokładnie to, czego oczekiwałem w tej podróży. Dostałem dużo wolności i swobody. Otrzymałem podróż bez obciążeń, lecz niepozbawioną emocji, które towarzyszą mi zawsze w poznawaniu ludzi, przyrody i nieznanego mi świata. Tak było i tym razem.
Tu dałem sobie upust jeszcze większej radości z fotografowania. Poczułem się niczym miłośnik wakacyjnych zdjęć, albo fotograf zbierający piękne widoki do katalogu biura podróży. Może nawet zostałem zbieraczem wakacyjnych pocztówek. Nieważne jak to nazwę, jedno mogę przyznać, że nie spodziewałem się, że będę mógł mieć wakacje w swojej podróży. To było jak powrót do przeszłości sprzed dwudziestu lat, kiedy robiłem zdjęcia na umór. Jednak teraz wykorzystałem swoje doświadczenie i wiedzę. Będąc nawet na chwilowych wakacjach, trzymałem się dyscypliny, nie zapominałem o poprawnej kompozycji, zasadach kadrowania i jej rezultatach. Dlaczego? Bo szybko można dostrzec różnicę między „wakacyjną fotką” strzeloną od tak, od niechcenia, a zdjęciem z przemyślanym kadrem, w którym zawarte zostało to, co było zastane. Na zdjęciach wszystko piękne, nieskazitelnie czyste, dokładnie takie jak było. Cóż można chcieć więcej, skoro jakość i styl idzie w parze?
Będąc w mojej podróży bez obciążeń, na nic tym razem nie czekałem. To było piękne i wyjątkowe. Ja po prostu pojawiałem się w odpowiednim miejscu i czasie, a to ponoć osiemdziesiąt procent sukcesu. Reszta pozostała już w moim doświadczeniu i rękach, a dokładnie w tym, co w nich trzymałem. Skutecznie zatem wykorzystałem możliwości mojego kompana, bawiąc się i eksperymentując tym co w sobie ma. I nawet nie przeszła mi myśl, w której bym żałował, że nie wziąłem do torby swojej lustrzanki. Cieszyłem się chwilą i tym, co przyniósł mi los, a widząc na wyświetlaczu jakość zdjęć, podwajała się moja radość. Nic więcej nie było mi do szczęścia potrzebne, oprócz kolekcjonowania wrażeń tak wielkich, aż po horyzont. A wszystko zapisane na małej matrycy towarzysza, którego nosiłem ze sobą w kieszeni.
Ponoć reportaż to sztuka podglądania ludzi i fotografowania ich w odniesieniu do zastanej sytuacji. Brzmi poważnie, niczym rada dla profesjonalistów z najlepszymi i najdroższymi aparatami jakie było dane im mieć. Pewnie tak też może być i tak właśnie jest, ale przecież tym razem nie miałem takiego sprzętu. Czy miałem sobie odpuścić? Zdecydowanie nie, bo przecież najlepszy aparat to ten, który mam przy sobie. A przecież wyszedłem na chwilę coś zjeść i oprócz kluczyka z pokoju miałem przy sobie parę drobnych i smartfon z dobrym aparatem. Po mojej stronie zostało zatem dostrzec to coś i zamknąć w kadrze ten moment. Mogłem to zrobić, bo oni mi na to pozwolili. Każde radosne spojrzenie w obiektyw, nawet w ten mały w smartfonie jest oznaką akceptacji mojej osoby i zgody na zrobienie zdjęcia. Wyciągam z kieszeni aparat i robię swoje, nie martwiąc się o jakość, bo teraz już wiem, że ona już jest i nie żałuję, że właśnie w takim momencie nie mam przy sobie mojego profesjonalnego aparatu. To nie ma znaczenia, bo zostaje uśmiech mojego bohatera.
A czy zawsze ma się takie przyzwolenie na robienie zdjęć? Nie, bo reportaż to też naturalne nastawienie na obserwację oraz wyczuwanie tego co istotne, a następnie szybka reakcja na to co właśnie się zobaczyło. Tu nie ma czasu na akceptację, bo są momenty, że trzeba pozostać niezauważonym, mimo, że jest się na wyciągnięcie ręki….
Zareagowała wrażliwość na to co zobaczyłem i to nie w niej, ale w tym co ukazało się na stole. To odbicie postaci zainspirowało mnie i z tej perspektywy chęć zrobienia zdjęcia jest chyba usprawiedliwiona. Kiedy usiadła na przeciwko, nawet nie spojrzała na mnie, tylko z wymownym grymasem patrzyła na to, co przygotowywał dla mnie i dla niej kucharz. Musiałem działać szybko i niepostrzeżenie. Przecież za chwilę położony talerz, choć z dobrą zupą zepsuje mi kadr, zaburzy to co chcę pokazać. Musiałem być dyskretny, by uchwycić ten kadr, nie ingerując w jej stan zawieszenia. Najlepszy aparat to ten, który mam przy sobie sprawdził się idealnie. Zatrzymałem w kadrze dokładnie to co widziałem. Myślę, że mój duży aparat fotograficzny nie poradziłby sobie tutaj, a może nawet by przeszkodził, zaburzając spokój poprzez swoją wielkość i odgłos spustu migawki.
Mój towarzysz podróży siedział bez ruchu dokładnie jak ja. Zmęczeni długą podróżą, zawieszeni byliśmy w czasoprzestrzeni. Każdy ruch wydawał nam się niepotrzebny, nawet ten, w którym miałbym sięgać gdzieś po aparat. Przyznaję, że trochę byłoby szkoda. Na szczęście miałem przy sobie mój mały aparat w telefonie. To wystarczyło, aby uchwycić ten stan. Uwielbiam to zdjęcie, pewnie nie tylko przez to , że przypomina mi się najdłuższa podróż pociągiem, ale dlatego, że wpasowują się tu słowa Roberta Capa, który powiedział, że jeśli zdjęcie nie jest wystarczająco dobre, to znaczy, że nie było się wystarczająco blisko. A przecież ja już bliżej być nie mogłem… I za nic mam szumy w tym zdjęciu, bo zdjęcie jest bliskie memu sercu.
Spacer po mieście nie musi być nudny- wystarczy odrobina wysiłku, by uzyskać ciekawy kadr. Wykorzystując to co mam, tym razem szeroki kąt w aparacie, dzięki któremu mogę ująć w kadrze jeszcze więcej. Mam szansę zrobić coś, że zdjęcie ze znanego miasta nie będzie kolejną, milionową fotką, która zaśmieca świat internetu. Mogę zrobić wszystko, aby zachwycić innych swoim spojrzeniem na miasto. I nagle okazuje się to być takie łatwe… może więc czasem wystarczy mieć zadarty nos i smartfon z dobrym aparatem 😉
Doświadczam zmian, zauważam, że to co wczoraj było niemożliwe i niedostępne w ciemnościach dla mojego oka, dzisiaj staje się codziennością, pozbawioną często niedoskonałości. Wychodzę na przeciw ciemnej stronie miasta, widząc w tunelu światełko nadziei. Nie bałem się zmierzyć z nim, choć stałem skromnie tuż przed nim, z zachwytem spoglądając najwyżej jak tylko się da. Trudno nie skusić się, aby tego okazu nie zatrzymać na kadrach swojej fotografii. Kiedy na wyświetlaczu zobaczyłem zdjęcie Petronas Twin Towers, dostrzegłem jak bardzo przesunęła się granica fotografowania o różnych porach dnia. Przecież jeszcze niedawno robienie zdjęć nocnych było zarezerwowane dla w pełni klasycznych aparatów.
Polubiłem wieczorne spacery w mojej podróży. Wszystko za sprawą, że jest mi teraz lżej, bo wyjście, które ma być relaksem właśnie takie jest. Bez zbędnego balastu, z moim kompanem w kieszeni. Doceniam jego możliwości, które dają mi poczucie bezpieczeństwa, nie ograniczając mojej wolności i swobody. A jeśli już są ograniczenia, to bawię się nimi, traktując je jako sprzymierzeńca, wszystko w idei, zmień swoje myślenie, aby zmienić swoją fotografię. Bo fotografia to przecież rysowanie światłem i nie jest już ważne, że czasem jest go mało…
To ważne, aby być świadomym, że nic bez światła nie zrobię, że ciemność jest oznaką braku dostępu do niego. A fotografia z greckiego to właśnie malowanie światłem. Czy ta wiedza jest aż tak potrzebna? Jest, bo to daje szansę poradzić sobie z tym co wydawać nam się może niedoskonałością. Przecież fotografia to sztuka malowania światłem, dlatego umiejętne obchodzenie się z nim, szczególnie gdy jest go mało, daje nam szansę stworzyć coś nietuzinkowego. To jest ten moment, kiedy można zamienić słabe punkty w nowe możliwości i przyglądać się na fotografii temu co jednak nie jest widoczne dla oka. Bo czy gołym okiem ujrzę rozciągnięte światło przejeżdżających samochodów? Nie. A jeśli nawet pojawi się niedoskonałość to obroni ją kadr, który jest duszą fotografii. I wmówię sobie, że dobry to ten kadr, który wybaczy mi szumy, odblaski, wyblakłe kolory i nawet ostrości, której może być brak…
W pogoni za przestrzenią przestałem zauważać detale, z których składa się świat. Wcześniej śpieszyłem się w swoich podróżach, choć nie gonił mnie czas. Tym razem coś się zmieniło, jakbym oderwał się na chwilę od mojej ulubionej dziedziny fotografii i ruszył w odkrywaniu czegoś nowego. To okazało się być dobrym sposobem na spotęgowanie przyjemności fotografowania. To była radość w odnajdywaniu się w detalach, dbając o jakość, nawet w najmniejszych elementach tego co mnie otacza. Zacząłem się tym bawić, choć szybko zauważyłem, że zabawa z detalami może być kształcąca. Przecież to daje szansę rozwijać wyobraźnię, a co za tym idzie szlifować ją i ćwiczyć zmysł obserwatora. Pobudzać czujność w innym obszarze. Zacząłem celebrować małe, z pozoru nieistotne elementy, które były w moim otoczeniu. Pomyśleć, że to wszystko jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy to tylko zauważać.
To nie aparat robi zdjęcia! I nieważne, czy to będzie smartfon z dobrym aparatem, droga lustrzanka, kompakt czy świetny bezlusterkowiec. Ważna jest sztuka patrzenia i rejestrowania obrazu za pomocą tego co właśnie się ma. Choć bardzo dobre urządzenie daje większe możliwości, to jednak trzeba je umieć wykorzystać. W innym przypadku nie ma to znaczenia. W dobie takiego rozwoju trzeba na początku nauczyć się skutecznie korzystać nawet ze smartfonu, bo największym błędem, jaki można popełnić to lekceważenie jego możliwości. Później zostaje tylko praca nad tym co i jak się widzi. Jeśli nie będzie pracy nad kadrem, w którym chcemy zatrzymać wydarzenie, krajobraz, człowieka to nie staniemy się fotografem. A jeśli nawet ktoś kupi sobie lustrzankę, to nie uczyni go fotografem, lecz jedynie posiadaczem lustrzanki…
Oczywistym jest, że nawet najlepszy smartfon z dobrym aparatem, nie może się równać w pełni klasycznym aparatem. Pewnym jest jednak to, że ten postęp technologiczny bardzo mocno spopularyzował fotografię. Posiadacze smartfonów mają nieograniczone możliwości robienia zdjęć i korzystają z nich tworząc nieraz piękne fotografie. Wszystko w przeświadczeniu, że najlepszy aparat to ten, który ma się przy sobie…
A jeśli czujesz niedosyt moich fotografii z podróży, to przenieś się natychmiast w mój instagramowy świat. Tam wrzucam zdjęcia, niemalże każdego dnia..
Dużo fotografuje smartfonem, ekonomicznie myśląc telefon mam zawsze przy sobie. Posiadam iPhone 6s moja żonka to samo z plusem. Powiem wam, że zdjęcia wychodzą piękne, tyle że brakuje tych wszystkich ustawień. To zabawka a nie profesjonalny aparat. Jednak zawsze jest pod ręka
Pozdrawiam – poszukiwacz raju
Hej Poszukiwaczu raju 🙂 Najważniejsze aby mieć coś pod ręką i wtedy z automatu ten aparat jest najlepszy, bo jak wiadomo najlepszy ten, który ma się przy sobie 😉 Mi w moim ZenFone Zoom S niczego nie brakuje 😉 a tak jeszcze poważniej to w rzeczy samej ten model stworzony jest do fotografowania- zdecydowanie. Pozdrawiam, no i oczywiście powodzenia w szukaniu raju 🙂
Ograniczenia na apple wynikaja tylko z defaultowej aplikacji kamery – sproboj jakiejs innej, bardziej zaawansowanej (ja uzywam tej z Lightroom, ze wzgeldu na posiadana subskrypcje).
Dzięki za podpowiedź. Myślę, że wielu może to się przydać. Pozdrawiam!
Cześć Mariusz ? Mam teraz takie techniczne pytanie dotyczące ochrony tego starszego Zenfone 3. Czy znalazłeś szkło hartowane lub ewentualnie folię do tego modelu tak by całość wyświetlacza wraz z zaokrąglonimi bokami była zabezpieczona? Jeśli tak to bardzo proszę o jakiś namiar bo mam problem by znaleźć ?. Jeśli nie to jak sobie radzisz / radziłeś z ochroną tego wyświetlacza? Z góry dzięki za pomoc i odpowiedź!
Cześć Ula, dziękuję za zapytanie i odwiedzenie mojego wpisu 🙂
Pozostaje mi tylko zadać pytanie, który masz model?
ZenFone-3-ZE520KL czy ASUS Zenfone 3-ZC553KL
http://allegro.pl/szklo-hartowane-nillkin-asus-zenfone-3-ze520kl-i6611161292.html
http://allegro.pl/asus-zenfone-3-max-zc553kl-szklo-hartowane-9h-i6762634332.html
Ja też tu kupiłem ostatnio nowe szkiełko 🙂
Pozdrawiam,
Mariusz
Dziękuję Mariusz za odpowiedź ?! Mam takie szkło. Szkoda że to szkło jest tylko na część płaską ekranu no ale tak to wygląda z każdym modelem z wyświetlaczem o zaokrąglonych bokach. Jeszcze raz dzięki i posyłam Pozdrowienia! Zdjęcia faktycznie wychodzą świetnie!?
Hej Ula, teraz sobie uświadomiłem, że Ty pytasz o Zooma tego starszego. Wygląda na to, że pozostaje Ci tylko aliexpress…
Też się nad tym gabarytem zastanawiałam… Dzięki raz jeszcze za odpowiedź. Życzę kolejnych pięknych zdjęć, wrażeń i podróży ☺
Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź! ?
Dopytam o model Asus Zenfone Zoom zx551ml czyli wcześniejszy model z trzykrotnym zoomem optycznym. Czy miałeś go może w użytku, i co byś powiedział dla porównania z wymienionymi modelami? (Chodzi o jakość zdjęć, parametry i sam komfort użytkowania)
Jak znajdziesz chwilę to daj proszę znać. Dziękuję ☺
Jeśli nastawiasz się na zdjęcia i nie chcesz czekać na Asus ZenFone Zoom S to jestem na tak. Jednak dla mnie trochę jest nie do przyjęcia gabaryt tego modelu. Jednak możliwości, ustawienia manualne pozwalają o tym zapomnieć, szczególnie, że tylna obudowa pokryta skórą daje szansę pewnie trzymać ten model w kieszeni.
Witam serdecznie.
Mam gorącą prośbę o odpowiedź.
Widziałam Twoje zdjęcia robione smartfonem Asus Zenfone 3 (ze520kl) oraz na stronie Asusa zdjęcia wykonane Asus Zenfone Zoom z 3 krotnym zoomem optycznym (zx551ml).
Spośród tych smartfonów który według Ciebie jest lepszy pod kątem jakości wykonanych zdjęć i ogólnie szybkości i jakości pracy smartfona?
/Wiem że będzie wchodził do sprzedaży też nowy zoom s. Czy w jakości zdjęć, tak całkiem szczerze mocno przewyższa powyższe smartfony?
Z góry wielkie dzięki za informacje i
pozdrawiam ciepło ☺
Cześć Ula, Dziękuję za zainteresowanie moją fotografią oraz pytaniem dotyczącym mojej pracy ze smartfonami AUSUS. Ten pierwszy model ZenFone 3 mam już przy sobie ponad 8 miesięcy i od pierwszego spotkania wzbudził mój podziw. Dokładnie jego możliwości. W chwili obecnej, z racji współpracy z firmą ASUS, testuję ZenFone Zomm. Dla mnie opcja z zoomem optycznym, czy dokładnie mówiąc z drugim wbudowanym obiektywem 59 mm jest idealna. Po przełączeniu na przybliżenie zmienia się całkowicie perspektywa, tworzą się nowe możliwości. Niestety jeszcze nie mogę pokazać zdjęć, szkoda, bo jeden obraz tysiąc słów. Bardzo często korzystam z tego przybliżenia. Taki mały przykład- podgląd https://www.instagram.com/p/BUIWBq-gXJa/?taken-by=oderwany Wiem, że ten smartfon będzie już w moich rękach, bo daje mi bardzo dużo możliwości. Co ważne, uważam, że ten model jest świetny dla osób, które chcą świadomie wykorzystywać jego możliwości. Ja to potwierdzam. Oprócz obiektywu kolejną pozytywną cechą jest dla mnie długi czas naświetlania, wysoki ISO z małymi szumami. W ZenFone 3 również jest. Na dodatek jeszcze w Zommie jest bateria, która czasem jej moc pozwala zapomnieć, kiedy ostatni raz ładowałem telefon. Reasumując jeden i drugi model spełnia moje oczekiwania. Sama widzisz, co przywiozłem z podróży po Azji. Niedługo pewnie zobaczyć co zrobiłem nowym modelem.
Każda opcja dla mnie jest dobra, trzeba ją tylko dobrze wykorzystać. Jeśli nie chcesz się spieszyć to może warto poczekać. Szczególnie jeśli chcesz wykorzystać jego możliwości.
Tymczasem pozdrawiam, a jeśli pojawią się jeszcze jakieś pytania to służę pomocą.
Wiesz, w sumie niby fajnie ale… kompakt z matrycą apsc i nieporównywalnej ergonomii, szybkości działania oraz jakości daje zdjęcia, które dobrze wyglądają nie tylko pomniejszone do kilkuset px. Takie tam moje podróżnicze przemyślenia.
Zgadzam się z Tobą. Z kompaktem też byłem w podróży i w rzeczy samej również wróciłem zadowolony 🙂 Tym razem wziąłem ze sobą smartfon, porobiłem zdjęcia i postanowiłem się tym podzielić bez nacisku, bez obciążeń 🙂
Rzeczywiście piękne zdjęcia. Chociaż ja się nie mogę przekonać i zawsze pakuje swojego niezawodnego Lumixa do plecaka 😉
Dziękuję za komentarz i miło mi, że również Tobie podobają się moje zdjęcia z „komórki” 🙂 Tak jak wspomniałem na końcu swojego wpisu, nawet najlepszy smartfon nie jest w stanie zastąpić aparatu klasycznego, ale może być jego uzupełnieniem. To są oczywiście moja subiektywna ocena, którą wystawiłem na podstawie doświadczenia 🙂 O tym uzupełnieniu mojego sprzętu będę często wspominać, bo boję się, że za jakiś czas wszyscy będą myśleć i mówić, że ten Oderwany to robi zdjęcia tylko „smartfonem”, a tak jednak nie jest. Sam pracuję na pełnych klatkach i targam ze sobą obiektywy 🙂 Jednak, teraz, kiedy mam wolne to zabieram ze sobą tylko smartfon, bo jest mi lżej z moim uzależnieniem od fotografii 🙂 PS Lumix również jest niezawodny 😉
Wszystko może wygląda pięknie, no i w sumie takie jest 🙂 Ja mam jednak pytanie czy te zdjęcia są obrabiane w Photoshopie albo Lightroomie. No chyba, że same takie już wyszły?
Miło, że również i Tobie podobają się te zdjęcia i wpis. Zdjęcia same takie nie wyszły. Zacząłem od poprawnego kadrowania z wykorzystaniem z zasadami poprawnej kompozycji. To robię na samym początku, kiedy naciskam na spust migawki. Kolejnym etapem to wykorzystanie materiału, który powstał za pośrednictwem smartfona, a więc postprodukcja. Wykorzystuję do tego program graficzny PS, który mam również zainstalowany w telefonie. Moja praca nad zdjęciem w postprodukcji to wyciągnięcie szczegółów, kontrastów i zmniejszenie rozdzielczości na potrzeby wpisu. Robię dokładnie to samo co przy pracy na aparatach systemowych. No to tak w skrócie 😉
Trafiłem na Twój blog szukając informacji o Kubie. Wybieram się tam niebawem. Świetny masz ten blog i zajrzałem dalej. Zdjęcia z komórki rewelacyjne, chyba mnie utwierdziłes, ze może na Kubę też nie wezmę mojej lustrzanki. Boję się, że mi ukradną. Jak myślisz, kradną tam? A jak robiłeś te chmury nad wieżami? Chyba mam za dużo pytań ?
Dzięki wielkie. Kuba przyciąga i wciąga i świetnie nadaje się na fotografię smartfonową. Chętnie bym tam wrócił, nawet tylko po to 🙂 Czy kradną aparaty? Robią to dokładnie tak samo jak w Barcelonie, Krakowie, Oslo i Ustrzykach Dolnych. Czujnym bądź i działaj to działa 🙂 Przynajmniej u mnie 🙂 A te chmury nad wieżami… to timelapse. Zamocowałem smartfon na statywie, włączyłem aparat z tą funkcją i to wszystko. Siedziałem spokojnie i czekałem na efekt 🙂
Faktycznie, nie uwierzyłbym, że to smartfonem 😉
Racja bezprzeczna, że duży aparat (nie napiszę profesjonalny, bo trudno kitowe lustrzanki za takowe uznawać) może budzić gdzieś u miejscowych niepokój, mały albo telefon jest bardziej akceptowalny… ale z drugiej strony ja nie wyobrażam sobie robienia zdjęć czymś innym niż lustrzanką – muszę czuć ciężar w ręce, inaczej zupełnie nie sprawia mi to przyjemności 🙂
Ponoć każdy ma swoją rację i dobrze jest się jej trzymać. Ja sam pracuję w moim reportażu fotograficznym na aparatach systemowych. Duże mają też swoją dla mnie przewagę, że dobrze trzymają się w dłoniach. Ja w tym wpisie pokazywał, że można robić piękne zdjęcia, trzeba jednak też się przestawić mentalnie, może też trzeba wierzyć, że można. Napisałem też, że oczywistym jest, że smartfon nie zastąpi, ale może być bardzo dobrym uzupełnieniem. U mnie to się sprawdza, bo nawet dwa ostatnie artykuły w zakładce PROJEKTY zawierają zdjęcia zrobione właśnie smartfonem 😉 A co do sprawiania radości, to mi właśnie robienie zdjęć smartfonem sprawia dużo radości 🙂 Pozdrawiam serdecznie.
Mariuszu! Absolutnie (jak zwykle) fenomenalne zdjęcia! Tym razem nadzwyczaj podziwiam, bo myślałam, że aby zrobić DOBRE zdjęcie potrzebny jest jednak profesjonalny sprzęt a tu nic bardziej mylnego. Wspaniałe zdjęcia makro, sprzęt zapowiada się naprawdę obiecująco. Osobiście też jestem zdania, że najlepszy aparat to ten, który mamy przy sobie, więc posiadam canona ixus 275 hs i o ile w podróży sprawdza się rewelacyjnie to przy zdjęciach portretowych (konkretnie mam na myśli zdjęcia makijażu)… klapa. Planuję niebawem zmienić mój, wiekowy już, telefon i rozważam właśnie ZenFone3. Czy sądzisz, że pod tym kątem sprawdzi się dobrze? A może testowaliście go przy tego typu zdjęciach wraz z Dorotą? Wiadomo – zdaję sobie sprawę, że za pomocą telefonu nie osiągnę efektu jak z profesjonalnej sesji, ale rozwijam swoją stronę na facebooku a wstyd wrzucać zdjęcia nawet najbardziej udanego makijażu, bo już to tak dobrze nie wygląda. Jeśli masz jakieś zdanie na ten temat to będę wdzięczna za odpowiedź 🙂 Pozdrawiam gorąco Ciebie i Dorotę!
Dziękuję Karolina, za piękne słowa uznania 🙂 Fajnie być wśród tych, którzy trzymają się wersji z tym najlepszym aparatem przy sobie 🙂 Ja również jestem świadomy, że smartfon nie zastąpi mi aparatu systemowego, ale możliwości i efekty są zaskakujące. Śledź mnie proszę na Facebooku, wrzucę niebawem zdjęcie zrobione modelce, które zrobiłem na sesji. Jakość obrazu znowu mnie zaskoczyła. Moja rada na portrety robione smartfonem to robić je w poziomie 😉 Pozdrawiam również 🙂
Dzięki za odpowiedź 😉 Z facebookiem jestem na bieżąco, więc na pewno zajrzę, gdy pojawi się coś nowego.
Jak przystało na Oderwanego, rozwaliłeś system! W rzeczy samej przy niektórych zdjęciach trudno w to uwierzyć. Lubię u Ciebie konsekwencję w działaniu. Nie spodziewałam się, że to, jak bardzo propagujesz hasło: „najlepszy aparat to ten, który ma się przy sobie” weźmiesz tak do siebie. Gratuluję kolejnego projektu
Oderwanie dziękuję. Robiłem co mogłem. Co do hasła, to chyba mam nowe. Będąc w podróży możesz mieć zdjęcie ze smartfona, albo nie mieć nic…
No to teraz kluczowe pytanie – jakim smartfonem wychodzą tak ładne zdjęcia? 🙂
Fotografia to mój sposób na życie i największa pasja. Przywożę piękne zdjęcia z podróży, dalekich i bliskich. Na co dzień towarzyszy mi fotografia ślubna, reportażowa i komercyjna. Charakter i klimat zdjęć idą w parze z moją osobowością. Dobry fotograf umie patrzeć na świat i dostrzegać piękno tam, gdzie pozornie go nie widać, a z połączenia pasji, wiedzy i wrażliwości powstają najlepsze zdjęcia.