Każdy kraj ma coś do zaoferowania, a Tunezja to nie tylko Sahara i dromadery, które potocznie nazywane są przez nas wielbłądami. Zbierałem się już od dłuższego czasu na opisanie moich wspomnień z podróży po tym cudownym kraju. Tak, tak, cudownym. Miałem wspominać wspaniałe chwile, które przeżywałem tam i to nie tylko za sprawą gorącego piasku pustyni, ale dzięki ludziom, których spotkałem na swojej drodze. Planowałem pokazać piękne widoki i paradoksalnie opisać smak najlepszego mojito na świecie. On był jednak szybszy ode mnie. Jeden człowiek, który dołożył coś od siebie i kolokwialnie odebrał tak wiele, a niektórym wszystko! Mi zabrał Tunezję na jakiś czas, zostawiając wspomnienia. Na szczęście same dobre.
Wspominam te drogi, które zawsze prowadziły mnie do celu. Jaki by on nie był. Spotkanie z ludźmi, kolejne niepowtarzalne krajobrazy, czy oderwane zdjęcie z przypadkowymi mężczyznami, w jednym z miast. Tak było. Często zatrzymywałem się między miastami, jak również i w nich. Przyglądałem się ludziom, ich życiu. Spotkałem ludzi otwartych, którzy czytając Koran, nie odnaleźli słów nawiązujących do zabijania. Na szczęście takich, którzy wyczytali to między wierszami nie spotkałem. Dlatego też będą tylko kolory, smaki i uśmiech. Bo taką widzę Tunezję.
Wspominam słońce, którego promienie były ostre niczym igły do akupunktury. Skwar był w każdym dniu mojej podróży. Nie narzekam, jestem ciepłolubny i akupunkturę lubię również. Uwielbiam coś jeszcze… Mojito. Co ma z tym wspólnego Tunezja? O dziwo ma dużo – najlepsze Mojito na świecie. Nie boje się tego napisać, bo mam porównanie z tym na Kubie. Przepraszam Kubo, ale możesz pozazdrościć Tunezyjczykom tego smaku. Za nic mam fakt, że w tym tunezyjskim nie ma rumu. Tam wibruje coś innego. Co takiego? Tajemnica… Do tego miejsce, w którym miałem okazję pić to najlepsze z najlepszych. Kawiarnia jest ukryta w jeden z ciasnych uliczek starej mediny Sousse. Kiedyś tam wrócę…
Podróżowałem przez Matmetę, która daje wrażenie, jakby było się w innym miejscu na świecie. Miałem odczucie, że jestem po drugiej stornie ziemi. Gdzieś w Ameryce Południowej. Ciekawe odczucie. Zatrzymywałem się też w miejscach, których nie ma nie ma w katalogach biur podróży. Ile jest takich miejsc? Wie tylko ten, któremu dane było poznać kraj od drugiej strony. Odpoczywałem górskiej oazie Chebika, chowają się tak na chwilę w cieniu gęsto porośniętych palm, mocząc swą twarz w zimnej górskiej wodzie. Do zestawu brakowało tylko mojito… Czas szybko tam zleciał, a paradoksalnie Sahara nie chciała szczególnie na mnie czekać, a dokładnie latający wehikuł, który dał mi szansę popatrzeć na pustynię z góry.
Nieodzowny element podróży – testowanie smaków. Nawet najlepszy hotel, nie da tego co lokalna restauracja i tego zawsze się trzymam. Pierwsze kroki, do miejsca,w którym widzę, że miejscowych nie brakuje. Tam musi być dobre jedzenie, bo ich. To jest moment, kiedy czuję, że poznaję kraj i tak było z Tunezją. Czy mogłem poznać jej smak jeszcze lepiej, bliżej? Mogłem i tak też się stało. Pomyśleć, że to przypadek, wspólna rozmowa, która zaowocowała rodzinną kolacją. Czym są srebrne sztućce w obliczu rąk i uśmiechu ludzi? Kilka godzin spędzonych w tunezyjskim domu, poznając gościnność rodowitych Tunezyjczyków na długo pozostanie w mojej pamięci. Mając tak mało, tak dużo dają drugiemu człowiekowi. Dali swój czas, podzieli się tym co mieli. Dali mi uśmiech i wiarę w ludzi.
Na koniec ten uśmiech gospodyni domu. Szczery i ciepły jak ta herbatka na koniec kolacji. Szukam słów, aby dobrze zakończyć moje wspomnienia. Zatrzymałem się tutaj i kreślę w swoim zeszycie. Jedno zdanie po drugim. Jest trudno, bo nasuwa się jedno pytanie. Czy można było uniknąć tego, co tak bardzo przysłania piękno Tunezji? Widocznie nie, skoro nie dali rady w Nowym Yorku, Madrycie, Londynie…
#tunezjawrocetam 😉
Tunezję odwiedziłam dobre kilka lat temu, ale ciągle do niej wracam w wspomnieniach. Tunezyjskie kolory, zapachy i uśmiechy ciągle mnie „prześladują”. :))
Tam czas staje w miejscu a wszelkie troski dnia codziennego ulatują. Poznałam rodziny, byłam na tunezyjskim wieczorze panie nskim , widziałam wszystko „od kuchni” i kocham <3
Jednego żałuję teraz przez Ciebie- nie spróbowałam Mojito!
Nie czuję się winnym, może bardziej tym co zmotywuje. A jeśli mowa o Mojito to bardzo polecam je w Maroku. Też coś niesamowitego, bo fakt, że bez rumu, ale jest coś, czego nie spotkałem wcześniej. Mojito jest ze zmieloną świeżą zieloną papryką oraz z plasterkami pokrojonymi. Coś niesamowitego 🙂
Tunezja….tak dam wiarę,że to ona i tych wspomnien nikt nie zabierze… kocham ten kraj , to jest” miłosc od pierwszego spojrzenia”.piekny reportaż fantastyczne zdjecia …na jednym z pana zdjeć mężczyzna w niebieskim turabanie to Hakim 🙂 kierowca jak milo zobaczyć znajomą twarz . nigdy nie zapomne jego wiecznie zadowolonej i uśmiechnietej twarzy . dziękuje Panu 🙂
Uwielbiam takie posty, bo czuję to samo. Pierwszy raz do Tunezji poleciałam parę lat temu i zakochałam się w tym kraju bez pamięci. W tym roku lecę tam już po raz 7 i za każdym razem odkrywam coś magicznego!
Tam jest inny świat. Tam jest mój świat.
Podobnie wspomniam Tunezję. Poznałam tam świetnych ludzi i z niektórymi do dziś, po 6 latach, wciąż mam kontakt. Rekomendowałam Tunezję jako piękne miejsce i dalej rekomendować będę 🙂
Coś w niej jest. Cieszę się, że potwierdzasz moje odczucia co do miejsca i ludzi. Pozdrawiam 🙂
Fotografia to mój sposób na życie i największa pasja. Przywożę piękne zdjęcia z podróży, dalekich i bliskich. Na co dzień towarzyszy mi fotografia ślubna, reportażowa i komercyjna. Charakter i klimat zdjęć idą w parze z moją osobowością. Dobry fotograf umie patrzeć na świat i dostrzegać piękno tam, gdzie pozornie go nie widać, a z połączenia pasji, wiedzy i wrażliwości powstają najlepsze zdjęcia.