Kiedy mówię o marzeniach, myślę, co chciałbym jeszcze zobaczyć, gdzie chciałbym jeszcze pojechać. To wszystko przez moją ciekawość świata i życia na nim. Szukałem sposobu, aby zaciekawić moich słuchaczy od samego początku mojego wykładu na Akademii Młodych Serc przy Politechnice Opolskiej. Prelekcje motywacyjne to wysoko postawiona poprzeczka. Przekonać do siebie tych, dla których, będąc w moim wieku, szczytem marzeń było wyjechać do Niemiec, Czechosłowacji na Węgry, a już samo otrzymanie paszportu było przełomowym wydarzeniem. Przygotowanie się do spotkania dało mi szansę uświadomić sobie, spisać i pokazać, jak realizuję swoje marzenia.
Kontrowersyjnie być może zabrzmi odpowiedź, ale zdecydowanie po nic. Po prostu, aby je spełniać i cieszyć się na samą myśl o ich realizacji. Na pytanie z cyklu: „po co tam jadę?” odpowiadam, że właśnie po to, aby spełnić swoje marzenie, bo wolę pojechać i jeden raz coś zobaczyć, niż setki razy o tym słyszeć. Nie przepadam za ludźmi, którzy krytykują czyjeś marzenia. A takich nie brakuje. Nikt nie ma do tego prawa, bo marzenia są święte! Jeśli ktoś chce jechać zobaczyć słonia na wolności albo pochodzić po pustyni – niech jedzie i realizuje swoje marzenia. Ważne, że zamienia je na cel!
To myśli, ulotne jak te balony na niebie. Wielkie, że trudno je objąć wzrokiem, ale już za chwilę odlatują w dal, stając się małymi jak ziarna grochu. Niezobowiązujące słowa, niczym piach na pustyni, przesypujący się między palcami lub zwiewany przez wiatr. Nie można być tylko być marzycielem, trzeba być wizjonerem. Takim jak Ci, którzy patrząc na ptaki, nie czekają aż wyrosną im skrzydła, tylko zrobią wszystko, aby wzbić się do chmur.
Same się nie spełnią. Marzenia zamieniam na cele, które chcę osiągnąć. To, co otrzymamy, to tylko wierzchołek pięknej góry lodowej, bo dostrzegamy tylko jej część. Góra lodowa dryfuje, ale to, co umożliwia jej unoszenie się na powierzchni wody, jest niewidoczne dla oczu. Pod spodem jest wszystko, co czyni tę górę marzeń niezatapialną. Ile trzeba wyrzeczeń i starań, aby nasze cele nie runęły, nim dopłyniemy do celu?
Robię to od lat, zawsze działa. Nawet, jeśli trzeba sporo czasu. Pulpit na monitorze jest dla mnie nośnikiem wizualizacji mojego marzenia. Znajomi mówią, że jeśli chce się poznać moje marzenia, wystarczy spojrzeć na monitor. Dzisiaj też nie jest pusty, znowu coś się na nim wyświetla…
Kiedyś ujrzałem zdjęcie, które Steve McCurry zrobił rybakom na Sri Lance. Magiczne. Wiedziałem, że ja też chcę zrobić zdjęcie w tym samym miejscu. Każdego dnia spoglądałem na jego fotografię. Szukałem sposobu i możliwości, aby tam dotrzeć i zrobiłem to. Po powrocie do domu ustawiłem moje zdjęcie zrobione mężczyznom łowiącym ryby jako tło na pulpicie. Jednak tylko na chwilę, bo czekało kolejne marzenie, a w kolejce była już Kuba. Mogę sypać kolejnymi przykładami.
Kiedyś usłyszałem o tej technice realizacji marzeń i ona ma sens. To działa! Pakuj na pakę, ile się da. Choćby to były miliony dolarów, nawet stos obiektywów. Sprecyzuj tylko, ile tego ma być. Marzenia muszą być policzalne. Chcę mieć dużo! Ile to jest? Chcę okrążyć cały świat! A ile mamy krajów? Dzisiaj mówię, że chcę tyle, ile zmieści się na pakę. Choćby załadować po brzegi, ponad stan i to mi wystarczy. To określa mój cel i daje szansę kontrolować, jak przebiega proces załadunku.
To sprawdza się od lat. Najważniejsze, aby być w tym konsekwentnym, a z czasem samo przychodzi, że te 5 złotych jest święte i tego się nie wydaje, tylko wrzuca się do skarbonki, bez dziury na dnie. Kiedy więc ją otwierać, rozbijać? W momencie, kiedy nie można wrzucić kolejnej, tej ostatniej. Mój rekord zbierania to trzy lata. To była duża puszka po whisky i tylko bilon: po 5 złotych. To uczy konsekwencji i sposobu rezygnacji z zakupu małych, niepotrzebnych rzeczy, które leżą przy kasie w sklepie. To działa! Sprawdźcie!
Bywają w tym wszystkim też słabsze dni i gorsze chwile, kiedy los rzuca kłody pod nogi, albo ktoś podcina skrzydła. Zdarza się też, że nagle w głowie włącza się czerwona lampka i wszystko wskazuje, aby czegoś nie robić. Jakiś głos mówi, aby wracać. Walczymy z myślami: co zrobić, jak iść? Ja myślę, że tylko do przodu, a jeśli się cofnąć, to tylko po to, aby nabrać rozpędu.
To jest to, co człowieka najbardziej hamuje. Obawa przed nieznanym i porażką. W życiu jednak trzeba podejmować ryzyko, bo to daje szansę poznać i pojąć, jak wielkim cudem jest świat. Ja zawsze czuję strach. Ponoć tylko głupcy się nie boją. Odwagi podobno nie można się nauczyć, bo to, co zrobiło się wczoraj, nie daje gwarancji, że jutro też się uda. Można nauczyć się żyć ze strachem i traktować go jak swojego sprzymierzeńca. On daje szansę być uważnym i czujnym. Kiedyś się bałem i nic nie robiłem. Dzisiaj się dalej boję, ale i tak realizuję swoje marzenia, korzystając z doświadczenia, zaufania do siebie i tego, że to, co robię, płynie prosto z serca. Moje decyzje o podróżach nie zapadają z pozycji rozumu, bo tam jest sucha kalkulacja. Opłaca się albo nie. To nie dla mnie, w przeciwieństwie do słów Władysława Bartoszewskiego: „Nie wszystko, co się opłaca, warto robić. A nie wszystko, co warto robić, zaraz się opłaca.
Istnieje prawdopodobieństwo, że z punktu widzenia finansowego, nie opłaca się jechać na koniec świata tylko po to, aby zobaczyć tego słonia, ale warto, bo spełnione marzenie nie ma swojej ceny. Dlatego też trzeba uważać na marzenia, bo mogą się spełnić.
Podoba mi się Twoje podejście do marzeń i ich realizacji. Masz rację, niczyich marzeń nie powinno się krytykować. Nam zdarzało się, że ktoś wyśmiewał nasze marzenia mówiąc, że są oklepane albo banalne. Jednak czy fakt, że wiele osób ma podobne marzenie ma sprawić, że go nie zrealizujemy? Chyba po prostu nie trzeba się przejmować. Fajnie, że są tacy ludzie jak Ty, którzy szanują cudze marzenia 🙂
Hej Kasia, dziękuję za miły komentarz. Co do krytykujących to takich nie brakuje. Oni lubią też za nas żyć, albo mówić jak powinniśmy żyć 🙂 Trzymam kciuki za spełnianie Waszych marzeń 🙂
Trzymam więc kciuki za odnalezienie celu, czyli tego zdjęcia 🙂 Ono gdzieś jest. Napisz do mnie jak już tam będziesz. Będę czekać! Dziękuję za wpis.
A szczególnie bez ich realizacji 🙂 Dziękuję jednocześnie za komentarz.
Genialny wpis ! 🙂 od razu widać , że przez słowa tu zawarte przelewa się ogromna pasja. Ja bardzo podziwiam takich ludzi, takich jak Pan . Ludzi, którzy realizują swoje marzenia , dzielą i zarażają swoją pasją . Wpis jest naprawdę motywujący , skłania do przemyśleń nad tym czy nadal chcemy zastanawiać się „co powiedzą inni” , a to przecież nasze życie i każdy powinien realizować je zgodnie z własnym sumieniem i robić to co daje nam poczucie spełnienia. Jestem studentką turystyki i rekreacji i nie był to wybór ‚z przypadku’ jak u połowy osób z mojego kierunku, co bardzo mnie boli. Dlatego często człowiek traci wiarę w to co robi, gdy otacza się ludźmi , którzy pracują tylko dla ‚papierka i zaliczenia’ . Ale czytając takie wpisy jak ten zdaje sobie sprawę , że są ludzie którzy chcą więcej od życia i nie wolno się poddawać i tracić wiary w siebie. Trzeba dążyć do spełniania marzeń a tego na tacy nikt nam nie poda .
Na stronę trafiłam przez przypadek , ale z pewnością będę zaglądała tu częściej 🙂
Serdecznie pozdrawiam 😀
Stwierdzenie, że nikt nam tego nie poda to rewelacyjne określenie. Jeśli pozwolisz, będę to wykorzystywać :)No właśnie, co powiedzą inni? Boimy się tego lub też baliśmy się kiedyś. Przestałem się tłumaczyć. To działa 🙂 Serdecznie pozdrawiam Cię.
Andrzej! Wielkie dzięki za komentarz. Zapraszam zatem do śledzenia mojej strony.
Nic dodać, nic ująć! Piękny post, idealny dla osób które przeżywają mniejszy bądź większy kryzys…
Smuci mnie to, że coraz więcej osób z mojego liceum nie potrafi już naprawdę wierzyć w marzenia. „Chciałbym pojechać do Afryki” mówi mój kolega, by potem
zaśmiać się z własnej naiwności i głupoty. Jeszcze te 30 lat dla moich rodziców faktycznie Afryka mogła być niemal nieosiągalna. Ale dzisiaj?
Znajomi idą bez planu na życie na studia, bo ”jakiś papierek trzeba mieć”. Najbardziej przygnębiające są pytania o wakacje.
– Ola, co robisz w wakacje? – pytam koleżankę
– Wakacje? No… pewnie będę siedzieć w domu
– Ale jak to? Nigdzie nie wyjeżdżasz? Nic nie planujesz?
– No…nie wyjeżdżam. Może pójdę na jakiś kurs musicalowy. A tak to będę długo spać. Wiesz co, lepiej ty opowiedz mi o swoich wakacjach
We wrześniu ponownie spotkam się ze znajomymi, którzy poza wspomnieniem swojego łóżka, nie będą mieli nic. Dla osoby, która już ma zaplanowane spełnienie wszystkich swoich wakacyjnych marzeń, jest to naprawdę przygnębiające. Jeszcze dwa lata w gimnazjum rozmowa o weekendzie zajmowała wszystkie piątkowe i poniedziałkowe przerwy. Teraz moje cotygodniowe wyprawy z psem za Warszawę wydają się niektórym naprawdę szalone (teraz to spanie do południa jest cool).
Myślę, że wyślę tę notkę niektórym z moich znajomych. Może ruszą tyłek i zastanowią się, jak chcą to żyć.
Dla mnie spełnianie marzeń, a co za tym idzie, podróżowanie, jest moim życiem.
Bo podróżować to żyć 🙂
Zosia, Dziękuję za tak piękny komentarz. Nie patrz na innych, rób swoje a czas Ci pokaże, że warto 🙂 Spełniaj swoje marzenia i pracuj na wspomnienia 🙂
Mariusz, świetny i niezwykle motywujący wpis. Spełnianie marzeń to niesamowite uczucie, mi udało się spełnić to o mieszkaniu przez jakiś czas w Paryżu, a teraz spełniam to o studiach w Danii (chociaż jak siedzę teraz nad projektami i pracami zaliczeniowymi to żałuję tego marzenia… ale to mi przejdzie w połowie czerwca 🙂 ). Marzenia podróżnicze czekają w kolejce 🙂
P.S. cudowne zdjęcia!
Niczego nie można żałować, bo wszystko jest po coś. Nawet siedzenie nad tymi pracami 🙂 Kiedyś usłyszałem, że to co jest niewłaściwe dzisiaj może się okazać dobre, a to co wydawać się może dobre dzisiaj, może być niewłaściwe jutro. Życie jest tajemnicą i to w nim jest piękne 🙂
Brawo! Myślę, że wielu ludziom właśnie tego potrzeba. Właśnie co zastanowiłem się, czy mam marzenia.
Na szczęście każdy nazywa je sobie jak chce. Ważne, aby działo w ich realizacji 🙂
Nie lubię zaglądać na Twojego bloga. Masz takie piękne zdjęcia… 🙂
Dobra, bądźmy poważni. W tym wszystkim wyżej najbardziej podoba mi się próba obudzenia marzeń i zmotywowania do podróży naszych seniorów. To fajna, potrzebna sprawa w naszych starszym społeczeństwie. Oni żyją inaczej niż ich koledzy zza zachodniej granicy i pewnie każda taka okazja może zasiać to nasionko przyszłej podróży.
Na podobne wykłady chodziła i moja matka. Te traktujące o podróżach, czy w ogóle miejscach na świecie, nawet w naszym Gdańsku, wspominała zawsze najcieplej. Trochę pośrednio więc – dzięki za świetną robotę dla naszych „staruszków”! 🙂
PS. Akapity. Zwężałbym 😉
Dziękuję Szymon, za szczere opinie. Mam na myśli pierwszą i drugą. Dobra, tak poważnie to w rzeczy samej społeczeństwo starsze żyje inaczej. Na szczęście jesteśmy świadkami zmian jakie następuję. Przykład właśnie takie wykłady. Starsi są w stanie wysłuchać młodszych. To też cenne.
Akapity? też bym je zwęził i siedzę nad tym. Sugestia cenna 🙂
Jestem wlasnie na poczatku drogi do spelnienia kilku marzen, jednego wielkiego… Caly wachlarz emocji, strach tez jest, ale robie to dla siebie i dlatego nie zamierzam przestac. Swietny wpis, az milo poczytac. Zycze spelnionych marzen, a potem jeszcze kilku, i jeszcze… 🙂
W takim razie Tobie również życzę realizacji marzeń, bo sama wiesz, że same się nie spełniają. A strach? On ma zawsze duże oczy 🙂
Przyznaję bez bicia, że były takie przypadki 🙂 Najlepszy to był z Młodą Parą. Jechaliśmy razem na sesję do Krakowa a po drodze zachęciłem ich do podróży nad nasze morze. Potraktowali to jak podróż poślubna 🙂 Pierwszy raz byli nad morzem i pierwszy raz spali pod namiotem. Później już się posypało jak lawina…trzy tygodnie po tym dostałem od nich kartkę z Krety. Polecieli pierwszy raz samolotem. Uwielbiam ich za to 🙂
Ja tam wierzę że marzenia się spełniają 🙂 Wystarczy je odpowiednio artykułować 🙂
Ja tam nie wierzę, że same się spełniają 🙂 No chyba, że się wystarczająco odpowiednio do nich człowiek przygotuje 🙂
„wolę pojechać i jeden raz coś zobaczyć, niż setki razy o tym słyszeć” – już wiem jak odpowiadać na głupie pytania w stylu „po co? i „a co Ci to da?”.
Skarbonka to bardzo fajny pomysł. Na pierwszą wspólną podróż z mężem, zbieraliśmy oboje, rzucając palenie i wrzucając każdego dnia po 5 zł (tyle wtedy kosztowały fajki =D). Przez rok sporo się uzbierało i mogliśmy wyjechać na wakacje.
Co do strachu… jako że jestem podróżującą zwykle solo kobietą wciąż słyszę pytanie, czy się nie boję. I zawsze odpowiadam, że tak, boję się, choć z każdym wyjazdem mniej. Odpowiadam też, że „tylko głupcy, ludzie bez wyobraźni się nie boją”. A w pamięci szczególnie zapadły mi słowa Marka Twaina :Odwaga to nie brak strachu, lecz panowanie nad nim”.
ps. Przepiękne zdjęcia!
Najbardziej się cieszę, jak ktoś potwierdza metodę na piątkę 🙂 Cytowane przez Ciebie słowa Marka Twaina zostają wpisane do mojego zeszytu w twardej okładce 🙂
świetny wpis! bardzo przyjemnie się czyta, zwłaszcza w towarzystwie tych wszystkich pięknych fotografii, które symbolizują Twoje kolejne spełnione marzenia. Warto sobie wizualizować, wyobrażać – jak piszesz „projektować” marzenia – to chyba daje jeszcze większego kopniaka do działania!
🙂
Wizualizacja dla mnie to podstawa, nawet jak ktoś się śmieje z mojej metody 🙂 Wiesz jak jest, jeden się śmieje, a ja już łowię ryby na Sri Lance 🙂
Każdy to nazywa po swojemu, dla mnie są to plany, które realizuję, A marzenia? Staram się by były trudniejsze do zrealizowania niż plany 😉
Coś w tym prawdy jest. Dlatego też uwielbiam poznawać ludzi, którzy mimo swojego wieku potrafią realizować swoje marzenia. Na szczęście mimo wszystko takich nie brakuje na tym świecie 🙂
Świetny wpis! Doskonale rozumiem, bo mam tak samo! 😉
Spełniania, nie spełnienia marzeń – w takim razie życzę 😉
Tacy jak Ty również mają wizję, która jest jak wirus. Tego już nie da się wyleczyć, z tym się już żyje 🙂
Zrób projekcje i daj znać. Spokojnie, ja poczekam na odpowiedź 🙂
Fotografia to mój sposób na życie i największa pasja. Przywożę piękne zdjęcia z podróży, dalekich i bliskich. Na co dzień towarzyszy mi fotografia ślubna, reportażowa i komercyjna. Charakter i klimat zdjęć idą w parze z moją osobowością. Dobry fotograf umie patrzeć na świat i dostrzegać piękno tam, gdzie pozornie go nie widać, a z połączenia pasji, wiedzy i wrażliwości powstają najlepsze zdjęcia.