To był dobry weekend, podczas którego u wielu nie schodził z twarzy uśmiech. Dokładnie tak jak u moich „Ambasadorów Uśmiechu”. Wszystko za sprawą wspaniałych ludzi, którzy żyją pasją do podróży, przygód i dzielenia się nimi. Trudno ukryć, że jednym z nich jestem też ja.
Właśnie wczoraj zakończył się Pierwszy Opolski Festiwal Podróżniczy, który był idealnym pretekstem, aby podzielić się między innymi fotografiami z podróży po Kubie. Oficjalne otwarcie festiwalu połączone z moim wernisażem. Wystawa fotograficzna pod dumną nazwą: „Ambasadorzy Uśmiechu” zobligowało nas w sposób naturalny do uśmiechu. Każdy przyznał, że trudno było przejść koło moich bohaterów, nie uśmiechając się choć przez chwilę.
Dla mnie radości nie było końca, ponieważ w kolejnym dniu festiwalu razem z Dorotą opowiadaliśmy o naszych przygodach na Kubie, które towarzyszyły nam w poszukiwaniu Ambasadorów Uśmiechu. Miesięczna podróż po tej gorącej wyspie dała nam szansę zrobić zdjęcia pełne radości i uśmiechu. Mogliśmy poznać prawdziwe oblicze tej krainy, która zmaga się w dalszym ciągu z absurdem socjalizmu. Na naszym spotkaniu nie zabrakło więc uśmiechu, magicznych sztuczek, opowieści o spotykanych na każdym kroku nonsensach, paradoksach i notorycznie wymawianej przez mnie sentencji: „w każdym bądź razie”. Ciekawe czy ktoś to może zliczył?
Na koniec nie mogło oczywiście zabraknąć oderwanego zdjęcia. Tradycji musiało stać się zadość 🙂
Kiedy patrzę na to wspólne oderwane zdjęcie, uświadamiam sobie kolejny raz, jak ważni są dla mnie ludzie. To dzięki nim mogę realizować swoje pomysły. Pomagają przekładać marzenia na cele. Oderwane zdjęcie bez nich byłoby kolejnym zwykłym oderwanym zdjęciem. A to? Ono ma historię, wartość. Być może mam też tam Was. Prezentacja wygłaszana w pustej sali nie sprawia takiej satysfakcji jak ta, którą my z Dorotą mogliśmy prezentować ze sceny, patrząc na niemal wszystkie, zajęte miejsa. Nie byłoby prezentacji, gdybym nie był na Kubie, a w tym pomogła mi klinika stomatologii Ambasada Uśmiechu. Mógłbym dalej sobie marzyć o wystawie, gdyby nie wsparcie Toyota Autosalon Szic w Opolu przy wydruku moich fotografii.
Serdecznie dziękuję więc wszystkim Wam za poświęcony czas i zaangażowanie w spełnieniu mojego kolejnego marzenia. Mam nadzieję, że moje fotografie i wspólne opowieści z Dorotą przyczyniły się do tego, że choć na chwilę oderwaliście się od swojej codzienności, wyruszając w krótką podróż na Kubę.
Ja o uśmiech nie proszę. On może się pojawić lub nie. Jest on efektem spotkania, coś może go wywołać. Ja już nie muszę się przełamywać. Jeśli czegoś nie czuję lub kogoś nie robię nic. Bywają też sytuacje, że uśmiech zostaje zapisany tylko na kartach mojej pamięci…bo aparat został za moimi plecami 🙂
po przeczytaniu posta nasuwa mi się pytanie: ile CUC musiałeś wydać, aby móc porobić takie fajne zbliżenia? ja nie raz, nie dwa i nie dziesięć razy jak chciałam zrobić jakieś fajne portrety, to każdy wyciągał do mnie rękę po kasę. też masz takie doświadczenia? poza tym strasznie rozbawiła mnie opaska z napisem no taxi, doooskonale Cię rozumiem, każdy, kto był na Kubie wie, o co chodzi!
Po tym wpisie już wiem, jak bardzo poznałaś Kubę. Szczególnie z tej drugiej strony. Witaj w klubie. Wydałem 2 CUC na panią z cygarem – bo ona była państwowa…ponoć. Jeśli chodzi o pozostałe to wydałem tyle, co wynajęcie roweru, siły w nogach. Wszystkie zdjęcia zrobione były poza „komercyjną puszczą CUC” – zapraszam do wpisu. Dopiero tam dalej, dużo dalej jest szansa zobaczyć ten bezinteresowny uśmiech. To było jedyne miejsce, gdzie człowiek mógł odpocząć. Tabliczka NO TAXI zdradza wszystko. Wzięliśmy ją sobie na pamiątkę. A tak przy okazji: „TAXI AMIGO? TAXI MANIANA? TAXI TRINIDAD?” 🙂
Gratuluję tak udanej imprezy!!! Musiała panować świetna atmosfera! 🙂 O zdjęciach nie muszę wspominać, że jak zawsze są fenomenalne? Ochota na Kubę rośnie!! 🙂
Powiem jedno – piekny projekt, zdjecia, a przede wszystkim ludzie! Ciesze sie, ze zdarzaja sie rowniez sponsorzy, ktorym zalezy nie tylko na zyskach:)
Dlatego tak bardzo uwielbiam w swoich podróżach ludzi. Lubię też tych do których muszę się uśmiechnąć, aby wsparli mnie w moim projektach. Sponsorzy mają to do siebie, że są też ludźmi. Ktoś się mnie spytał, jak to przekonałeś sponsorów do tego? Zrobiłem jeden najważniejszy krok. Spytałem się 😉
Fotografia to mój sposób na życie i największa pasja. Przywożę piękne zdjęcia z podróży, dalekich i bliskich. Na co dzień towarzyszy mi fotografia ślubna, reportażowa i komercyjna. Charakter i klimat zdjęć idą w parze z moją osobowością. Dobry fotograf umie patrzeć na świat i dostrzegać piękno tam, gdzie pozornie go nie widać, a z połączenia pasji, wiedzy i wrażliwości powstają najlepsze zdjęcia.