Viniales, czyli poza miastem i z dala od pięknych plaż. Dokładnie tam, gdzie toczy się normalne, wiejskie życie. Dla mnie nieróżniące się od tego naszego w Polsce. Fakt, że na pierwszy rzut oka otoczenie wydaje się być piękne. Wzmacniają się kolory, bo w głowie toczy się walka dwóch światów. Mamy styczeń i mój umysł przywołuje z automatu zimno, śnieg, szarość. A tu, teraz? Czuję zapach lata, świeżo skoszonej trawy i suszonego na słońcu siana. Do tego jeszcze ten śpiew ptaków… To dobre miejsce, aby odpocząć przez chwilę, nawet po tak krótkim pobycie w głośnej Hawanie. Tutaj nic nie dzieje się na pokaz. Tutaj po prostu tak jest. Nic nie jest poprawiane i nic nie jest pod turystę. Nawet kokosy i banany sprzedaje się w zaskakująco niskiej cenie. Normalnej, kubańskiej, a nie tej wygórowanej, przygotowanej dla białego. Jeśli mijasz pana w kapeluszu, to on właśnie tą drogą miał iść. Kiedy przyglądasz się innemu, podążającemu ze swoim bydłem, to pewnie taki był jego plan. Popatrzy się, uśmiechnie. A jeśli wyciągnie rękę, to na przywitanie, nie po dolara… i pójdzie dalej.
Można zatracić się w tym bezkresie polnych dróg. Jedziemy na rowerach do przodu, czasami też w bok. Skręcamy z Dorotą raz w lewo, raz w prawo. Nie tłumacząc się nikomu. Mijamy kolejnych ludzi, uśmiechają się do nas.
Przychodzi jednak czas w okolicach Viniales, kiedy gubimy się z Dorotą w tej przestrzeni polnych ścieżek i szlaków. Cóż, spośród tylu różnych dróg wiodących przez życie człowiek ma prawo czasem wybrać źle. Mija się na tej drodze ludzi, czasami zatrzyma się przy nich, popatrzy sobie w oczy i pojedzie dalej. Przychodzi jednak moment, kiedy pojawia się właśnie ten jeden, w kapeluszu na głowie, którego zdziwi twój widok w tym miejscu i pokaże ręką, że ta droga jest zła, a za chwilę wskaże palcem tę właściwą, którą z pewnością dotrzesz do celu.
Czas więc było nam zawracać i śmiać się z tej naszej drogi, ponoć donikąd. Na pewno jednak po przygodę i wspomnienia na dużo, dużo później.
Super widoki. Zazdroszczę zawsze marzyłam żeby zobaczyć taki domek na preri. Bardzo lubię was oglądać,czekam na więcej fotek i filmików. Pozdrawiam dorotke…. Ania
Witaj Aniu, dziękuję za miłą wiadomość. Pozdrowienia przekażę 🙂 i oczywiście zapraszam do śledzenia kolejnych wpisów 🙂
Fotografia to mój sposób na życie i największa pasja. Przywożę piękne zdjęcia z podróży, dalekich i bliskich. Na co dzień towarzyszy mi fotografia ślubna, reportażowa i komercyjna. Charakter i klimat zdjęć idą w parze z moją osobowością. Dobry fotograf umie patrzeć na świat i dostrzegać piękno tam, gdzie pozornie go nie widać, a z połączenia pasji, wiedzy i wrażliwości powstają najlepsze zdjęcia.